Reklama
Rozwiń
Reklama

Copa America: warto nie spać

Niespełniona Argentyna, cwaniacki Urugwaj, młoda Brazylia, pancerny Paragwaj, uwodzicielskie Chile - mistrzostwa Ameryki Południowej będą miały wiele barw. Wszystkie mecze w TVP Sport

Aktualizacja: 02.07.2011 01:33 Publikacja: 01.07.2011 21:13

Nie zawsze trzeba się będzie zrywać w środku nocy. Copa America chce się podobać również w Europie i są w programie spotkania o 20.30 i 21 naszego czasu, m.in. z udziałem broniącej tytułu i odnawianej z myślą o mundialu u siebie Brazylii. Ale kto chce oglądać Leo Messiego i innych wielkich z Argentyny, musi cierpieć, bo gospodarze wszystkie mecze grupowe mają o 2.45 (pierwszy, z Boliwią, rozegrali w nocy z piątku na sobotę). Ale dla tego turnieju warto nie spać, a dla Messiego i reszty w szczególności.

Ziemia splądrowana

Argentyński futbol to nie jest temat dla dziennikarstwa sportowego, tylko dla wielkiej literatury, legionu psychoterapeutów, a coraz wyraźniej widać, że i dla prokuratorów też. Niepojęte, jak kraj który przez ostatnie kilkanaście lat nauczył się eksportować piłkarzy jak wołowinę i soję, który był w tym czasie wielki w rozgrywkach do lat 20, wygrał igrzyska olimpijskie w Pekinie, pozbawił Brazylijczyków aury dyżurnych sztukmistrzów piłki nożnej - jak taki kraj może czekać już od 18 lat na wygranie jakiegokolwiek turnieju w piłce seniorskiej. Fakt, że jest to jednocześnie kraj futbolu splądrowanego: przez agencje menedżerskie, które sprywatyzowały rynek transferów, przez polityków szukających poklasku, działaczy z lepkimi dłońmi. Reprezentacja była tutaj i jest dojną krową, przy której każdy się pożywi, i która rywali dobiera sobie według klucza: kto da więcej za mecz towarzyski. Ale to nie tłumaczy wszystkiego. Brazylia też zna te problemy, a przez te 18 lat argentyńskiego czekania została dwa razy mistrzem świata i czterokrotnie wygrała Copa America.

Ostatnie dwie edycje mistrzostw kończyły się brazylijsko-argentyńskim finałem (w 2007 Brazylia wygrała 3:0, w 2003 dopiero po rzutach karnych). Trzeci z rzędu wydaje się naturalny. O sile Argentyny najwięcej mówi jej ławka rezerwowych, na której muszą czekać na swoją szansę tacy piłkarze jak Javier Pastore, Gonzalo Higuain czy Kun Aguero. Niedługo minie rok od pożegnania z trenerem Diego Maradoną i szaleństwem jako metodą prowadzenia drużyny. Przyszedł Sergio Batista, trener który triumfował z olimpijską Argentyną w Pekinie, i który potrafi coś co Maradonie umykało, czyli przyłączyć Leo Messiego do reprezentacji. Bo rok temu w RPA Messi, choć grał świetnie, to jednak czasami w oderwaniu od reszty kolegów, i nie doczekał się choćby jednej bramki. On, człowiek gol, strzelał je u Maradony rzadziej niż w co piątym meczu. U Batisty strzela częściej niż w co drugim.

Neymar, nastoletni milioner

Jeśli Batista przyszedł po Maradonie jako wielki sprzątający, to Mano Menezes jest dla Brazylii lekiem antydepresyjnym po szarzyźnie czasów Dungi. Z Maradoną, co by o nim nie powiedzieć, nie sposób było się nudzić. Z Dungą nie sposób było się bawić, a przynajmniej nie umieli tego Brazylijczycy. Jego reprezentacja była dla nich zbyt wyrachowana, za europejska. Menezes, trener pod którego ręką kiedyś odradzały się po spadkach do drugiej ligi Corinthians i Gremio Porto Alegre, ma przygotować na mundial w 2014 drużynę, która będzie tańczyła. Od początku stawiał na dwie młode gwiazdy Santosu: Neymara i Ganso, choć tego drugiego często zatrzymywały kontuzje. Neymar to perła wśród brazylijskich talentów, które jeszcze nie opuściły kraju. Ma 19 lat, irokeza na głowie, w miejscowej lidze bawi się z rywalami jak z dziećmi, zarabia miliony, bywa krnąbrny i czasami przesadza z popisywaniem się na boisku, ale oglądanie go to sama radość. Podobno jest o krok od Realu Madryt i można się tylko zastanawiać, jak klub mający już Cristiano Rolando pomieści w jednym miejscu tyle miłości własnej. Ganso to drybler, król podania i strzału z daleka, ale przede wszystkim piłkarz z wizją. Wielu widzi w nim następcę takich brazylijskich mistrzów jak Zico czy Socrates.

Maestro Tabarez

Kto może nie dopuścić do finału Argentyna-Brazylia? Akurat w tym Copa America w kandydatów do sprawienia niespodzianki wyjątkowo obrodziło. To w końcu Urugwaj, raz piękny, raz cwaniacki, zaszedł najdalej z Ameryki Łacińskiej w ostatnim mundialu, a Paragwaj skończył jak Brazylia i Argentyna w ćwierćfinale, ale zostawiając lepsze od nich wrażenie. Na ławce Urugwaju, zawsze niedocenianego, choć tytułów w Copa America ma tyle co Argentyna - 14 (Brazylia tylko osiem) wciąż jest Oscar Tabarez, trener arystokrata, smakosz literatury i pięknej gry, zwany po prostu Maestro Tabarez. Paragwaj wciąż prowadzi Gerardo Martino, argentyński specjalista od taktyki, który ustawia drużynę tak, że żaden rywal nie wyjdzie ze starcia z nią niepoturbowany. Chile, obok Hiszpanii i Niemiec ozdoba afrykańskiego mundialu, zmieniło jednego argentyńskiego trenera na drugiego. Odszedł Marcelo Bielsa, przyszedł Claudio Borghi, trener w typie Harry'ego Redknappa: z awersją do laptopów i analiz, ale oddychający dobrym futbolem.

Reklama
Reklama

Z trzech grup do ćwierćfinału awansują po dwie drużyny oraz dwie najlepsze z trzecich miejsc. Najsłabszą grupę wydają się mieć gospodarze, ale to mistrzostwa w krainie odkryć, nic nie jest wykluczone.

Grupa A

Argentyna, Boliwia, Kolumbia, Kostaryka

Grupa B

Brazylia, Paragwaj, Wenezuela, Ekwador

Grupa C

Reklama
Reklama

Chile, Meksyk, Peru, Urugwaj

Program fazy grupowej

Ćwierćfinały 16 i 17 lipca, półfinały 19 i 20 lipca, finał - 24.

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama