On już mówił o tym po konferencji prasowej w Warszawie. Przyznał, że widział pewność zwycięstwa. I tak właśnie jest.
Innego rozwiązania jak wygrana sobie nie wyobrażam, choć przecież wiem, że na tej walce w Moskwie świat się nie kończy. W kontrakcie jest zapis o rewanżu, ale nawet o tym nie myślę.
Rosyjskim mediom Czakijew mówi od kilku dni, że walka będzie okrutna, krwawa, że zrobi wszystko, by pana znokautować. Jakby pan porównał go z poprzednimi rywalami, trzeba się go bać?
Na pewno trzeba bardzo uważać od początku, bo szczególnie w pierwszej fazie pojedynku będzie niebezpieczny. Jest silny, mocno stoi na nogach, bije potężnie z obu rąk. Jest wprawdzie leworęczny, ale jego prawy sierpowy też robi wrażenie. Ale żeby się od razu bać?
Ja też potrafię postawić swoje warunki. Uderzam równie mocno jak on z obu rąk, mam lepszy lewy prosty i szczelniejszą obronę. Nie będzie mu łatwo mnie trafić. Francisco Palacios, z którym dwukrotnie wygrałem, też ma czym uderzyć, a nic mi nie zrobił. Wierzę, że nie uda się to również Czakijewowi.
On mówi, że wasza walka będzie jak wojna i szachy. Twarda, bezkompromisowa, ale też pełna wyrachowania. Zgadza się pan z tą opinią?