Mikołaj Sokół z Budapesztu
Ostatni wyścigowy weekend przed sierpniową przerwą stoi pod znakiem iście wakacyjnej pogody. Z nieba leje się żar, a odziani w kilkuwarstwowe stroje kierowcy cierpią katusze w gorących kokpitach. W piątek termometry pokazywały 30 stopni, a technicy od ogumienia, kontrolujący temperaturę asfaltu, donosili o pomiarach przekraczających 45 stopni. Meteorolodzy straszą, że w sobotę i niedzielę będzie jeszcze goręcej...
Wygląda na to, że w takich warunkach najlepiej czują się kierowcy Red Bulla. W obu półtoragodzinnych sesjach treningowych dwa pierwsze czasy uzyskali Sebastian Vettel i Mark Webber. Liderowi punktacji nie przeszkodziły nawet problemy z hamulcami w pierwszym treningu, szybko usunięte przez sprawnych mechaników mistrzowskiej ekipy.
– Jesteśmy trochę zaskoczeni naszym tempem – przyznał Vettel, polujący na swoją pierwszą wygraną na Węgrzech. Spośród 19 torów w tegorocznym kalendarzu do kompletu brakuje mu tylko zwycięstwa tutaj i w amerykańskim Austin, gdzie Formuła 1 jeździ od poprzedniego sezonu.
– Charakterystyka toru nam odpowiada, ale jutro stawka powinna być bardziej wyrównana – dodał Niemiec, który w tym roku jako jedyny potrafi powalczyć w kwalifikacjach z kierowcami Mercedesa. W dziewięciu rozegranych dotychczas wyścigach Nico Rosberg i Lewis Hamilton zdobywali pole position po trzy razy, ale obaj są zdania, że w piekielnym upale na Węgrzech nie mają szans w walce o czołowe lokaty. Opony w ich samochodach zużywają się zbyt szybko nawet w chłodnych warunkach, a co dopiero przy temperaturze nawierzchni zbliżającej się do 50 stopni.