Formuła 1: w niedzielę wyścig o Grand Prix USA

Nowe tory, które trafiły do kalendarza w ostatnich latach, rzadko spotykają się z ciepłym przyjęciem w wyścigowym świecie. Wyjątkiem jest obiekt w amerykańskim Austin.

Publikacja: 16.11.2013 08:00

Fernando Alonso (na zdjęciu) wygrał pierwszy trening w Austin, w drugim najszybszy był Sebastian Vet

Fernando Alonso (na zdjęciu) wygrał pierwszy trening w Austin, w drugim najszybszy był Sebastian Vettel

Foto: PAP/EPA

Stany Zjednoczone to terytorium, które długo opierało się Formule 1 – i wcale nie dlatego, że wyścigowe mistrzostwa świata nie chciały tam zaistnieć. Nowoczesny Circuit of The Americas na obrzeżach Austin to już dziesiąty tor, na którym organizowana jest Grand Prix USA. Poza ulicznymi zawodami w kalifornijskim Long Beach i lubianym przez kierowców Watkins Glen w stanie Nowy Jork, żadna lokalizacja nie zadomowiła się na dłużej w kalendarzu – a te dwa tory gościły F1 w latach 70.

Amerykańskich kibiców bardziej pociągały widowiskowe zawody NASCAR czy IndyCar, z punktu widzenia widza mniej skomplikowane niż Formuła 1. Dlatego przed zeszłoroczną edycją GP USA zastanawiano się, czy po pięcioletniej przerwie mistrzostwa świata zostaną ciepło przyjęte w Teksasie. Na szczęście obawy były płonne: debiut nowego toru okazał się wielkim sukcesem, a w stworzeniu niesamowitej atmosfery na trybunach pomogli miejscowym fanom kibice z niedalekiego Meksyku, wspierający swojego rodaka Sergio Pereza.

Istotną rolę odegrała też konfiguracja toru: projektanci garściami czerpali inspiracje z innych obiektów. Sekwencja szybkich łuków w pierwszym sektorze przypomina słynne zakręty Maggotts i Becketts z brytyjskiego Silverstone, długi prawy zakręt w trzecim sektorze jest wzorowany na słynnym Zakręcie 8 z tureckiego Istanbul Park, a ciasna, techniczna końcówka drugiego sektora jest podobna do sekcji stadionowej na niemieckim Hockenheim. Naprawdę wyjątkową cechą amerykańskiego toru jest jednak pierwszy zakręt, ze stromym podjazdem w końcówce prostej startowej. Na szczycie kierowcy muszą ostro hamować i zmieścić się w nawrót, celując niemal na ślepo w optymalny punkt skrętu. Różnica poziomów na liczącej 5,5 kilometra długości pętli wynosi aż 40 metrów.

W zeszłym roku inauguracyjny wyścig na torze w Teksasie miał jeszcze duże znaczenie dla losów mistrzowskiego tytułu. Tak jak teraz, była to przedostatnia runda zmagań i Sebastian Vettel miał tylko 10 punktów przewagi nad Fernando Alonso. W wyścigu pogodził ich Lewis Hamilton, zwyciężając przed Vettelem i Alonso. Teraz jest już od dawna po zabawie: tytuły są rozdane. Na szczęście brak emocji wynagradzają kibicom wydarzenia z padoku, przede wszystkim związane z roszadami wśród kierowców.

Tydzień przed startem w Austin niemiłą niespodziankę ekipie Lotus zgotował Kimi Raikkonen. Przechodzący po tym sezonie do Ferrari kierowca zdecydował się na operację dokuczającego mu ostatnio kręgosłupa – odbyła się ona w miniony czwartek i oczywiście wykluczyła starty w USA i kończącej mistrzostwa Grand Prix Brazylii.

Po absencji w dwóch wyścigach Fin raczej nie utrzyma trzeciej pozycji w klasyfikacji kierowców, a Lotus – walczący o podium w klasyfikacji konstruktorów i dodatkowe miliony za wyższą pozycję w sezonie – musiał na gwałt szukać zastępcy. Ich rezerwowy kierowca Davide Valsecchi jest co prawda mistrzem GP2, ale nie ma na koncie ani jednego startu w Formule 1. Sięgnięto zatem po Heikkiego Kovalainena, który w tym sezonie jest rezerwowym kierowcą w ekipie Caterham. Rodak Raikkonena ma na koncie ponad 100 wyścigów i jedno zwycięstwo, w GP Węgier 2008 za kierownicą McLarena.

Większe niespodzianki dotyczą przyszłego sezonu: McLaren dość zaskakująco żegna się z Sergio Perezem i zastępuje go debiutantem Kevinem Magnussenem. Meksykanin nie spełnia pokładanych w nim nadziei i po zaledwie jednym sezonie startów musi się pożegnać z ekipą z Woking, chociaż po jego zatrudnieniu szefowie zespołu ogłaszali wszem i wobec, że widzą w nim ogromny potencjał. Magnussen, którego ojciec Jan jeździł w Formule 1 (bez sukcesów) w połowie lat 90., jest wychowankiem programu rozwoju młodych kierowców McLarena i w tym roku zdobył mistrzostwo World Series by Renault. – Nie posiadam się z radości – mówił 21-letni Duńczyk po podpisaniu kontraktu i trudno mu się dziwić: otrzymał ogromną szansę startów w zespole, który nawet mimo tegorocznych problemów zalicza się do czołówki Formuły 1.

Inna legendarna ekipa, czyli Williams, wyciągnęła rękę do odchodzącego z Ferrari Felipe Massy. Brazylijczyk wykorzystał sytuację w zespole – rozczarowany brakiem wyników Pastor Maldonado „z ulgą i radością" zwalnia miejsce, zabierając ze sobą swojego potężnego sponsora PDVSA. Wenezuelski koncern petrochemiczny musiał słono zapłacić za przedwczesne zerwanie obowiązującego jeszcze przez dwa lata kontraktu, a w sezonie 2014 jego logo może pojawić się na samochodach innego zespołu.

Maldonado ma chrapkę na posadę w Lotusie – miejsce po Raikkonenie to teraz najbardziej pożądany fotel w Formule 1 – ale na rynku pojawia się coraz więcej wolnych nazwisk. Perez, Nico Hulkenberg z Saubera czy duet Force India – ci kierowcy nie mogą być pewni swojej przyszłości. Końcówka sezonu zapowiada się zatem pasjonująco, bo nawet jeśli na torze nie będzie walki, to za kulisami będzie się toczyła pasjonująca batalia o miejsca w zespołach środka stawki.

Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?