Nie chcę już niczego obiecywać

Kapitan reprezentacji Polski o tym, dlaczego Borussia się rozwija, a kadra przegrywa.

Publikacja: 10.04.2014 01:45

Jakub Błaszczykowski wróci do treningów dopiero za kilka miesięcy

Jakub Błaszczykowski wróci do treningów dopiero za kilka miesięcy

Foto: DPA, Kevin Kurek Kevin Kurek

Czuje pan żal po odpadnięciu z Ligi Mistrzów czy dumę z postawy Borussii w rewanżowym meczu z Realem Madryt?

Jakub Błaszczykowski:

Nie ma przygnębienia. Jest za to przeświadczenie, że zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, żeby mimo przegranego 0:3 pierwszego spotkania w Madrycie powalczyć o awans. Siedziałem na trybunach i przecierałem oczy ze zdziwienia. Byłem dumny z chłopaków, którzy byli na boisku i rozegrali naprawdę świetny mecz. Wszyscy spisali nas na straty, a mimo to potrafiliśmy dostarczyć tak wielkich emocji i kwestia awansu nie było rozstrzygnięta nawet w ostatniej sekundzie. Nie udało się strzelić trzeciego gola, chociaż były okazje. Taki jest sport, trzeba do tego podejść z pokorą.

Kilku świetnych okazji nie wykorzystał Henrik Mkhitarjan. Miał w środę ciężki dzień?

Widzę, jak pracuje na treningach, to fantastyczny zawodnik. Szkoda mi go tak zwyczajnie, po ludzku, bo walczył, starał się, dochodził do pozycji strzeleckich, ale jakoś piłka nie mogła wpaść do siatki. Jestem przekonany, że Miki sobie z tym poradzi, a Borussia będzie miała z niego jeszcze dużo pożytku.

Ciężko było wysiedzieć na trybunach?

W przerwie pomyślałem, że szkoda, iż skończyła się pierwsza połowa. Byliśmy tak rozpędzeni, atmosfera na stadionie znowu była nieziemska i wszystko szło  po naszej myśli – niewykorzystany przez Real rzut karny, dwie nasze szybkie bramki. Przerwa nas jednak schłodziła, przez pierwszy kwadrans drugiej połowy Real miał mecz pod kontrolą, zanim znowu wsadziliśmy go na karuzelę. Szkoda, że się nie udało, ale pokazaliśmy, że nadal jesteśmy mocną drużyną, która potrafi wygrać z każdym.

Ale Bayern wyprzedził was w lidze o dwie długości...

Różnica jest taka, że w Bundeslidze są 34 spotkania. W meczu z Realem zagraliśmy koncertowo, ale to nie jest tak, że potrafiliśmy grać na podobnym poziomie w każdym spotkaniu. Wiele czynników musi zadziałać, by tak się stało. Mistrzostwa kraju zdobywa się, nie tracąc punktów ze słabszymi rywalami, a my jednak straciliśmy ich zbyt dużo. Do tego doszły kontuzje. Mecz z Realem w Dortmundzie pokazał naszą siłę, jednak tydzień wcześniej w Madrycie już tak kolorowo nie było. Bayern ma najlepszą drużynę w Niemczech, bo ma też długą ławkę, której na razie nam brakuje. Na razie, bo gdy patrzyłem, jak we wtorek radzili sobie piłkarze, którzy wcześniej mniej grali, byłem pod wrażeniem.

Robert Lewandowski odchodzi do Bayernu, oferty ma też Łukasz Piszczek. Jest ryzyko, że w przyszłym sezonie będzie pan jedynym Polakiem w Borussii?

Łukasz ma kontrakt tylko rok krótszy od mojego, więc nie powinno być tak źle. Zdecydowałem się przedłużyć umowę i tego nie żałuję, każdy decyduje o swojej przyszłości. Piszczek ma oferty, ale sam musi się zastanowić, co jest najlepsze dla jego kariery.

Przed rewanżowym meczem ?z Realem prasa pisała już ?o końcu Borussii. Jest pan spokojny o przyszłość klubu?

Trzeba sobie przypomnieć, jak ten zespół powstawał. Żaden z zawodników, przychodząc do klubu, nie miał tak wielkiego nazwiska, jak ma teraz, dlatego jestem przekonany, że wybraliśmy dobrą drogę rozwoju. Czuję, że Borussia cały czas się rozwija. Nie da się przewidzieć kontuzji, niektórych transferów, ale  fundamenty klubu są bardzo stabilne, nie da się wszystkiego zburzyć w rok czy dwa. Kierownictwo przeciągnęło zespół na drugą stronę barykady, byliśmy przecież bankrutem. Teraz wspominamy te złe czasy z uśmiechem. Mam zaufanie do naszych szefów, tak jak oni mają zaufanie do piłkarzy czy trenera, na którego kilka lat temu postawili. Odpłacamy się dobrymi wynikami.

Kiedy wraca pan ?do treningów?

Wszystko robię dokładnie i powoli. Były już rower, bieżnia, idziemy w dobrym kierunku. Nie da się przewidzieć dokładnej daty mojego powrotu, ale chyba rozpocznę przygotowania do nowego sezonu razem z zespołem. Oczywiście jeśli rehabilitacja będzie przebiegać zgodnie z planem. Obciążenia będą dostosowywane do postępów. Dobrze śpię, dobrze jem, nie mam problemów z tym, że muszę trochę odpocząć. Nie takie rzeczy w życiu przechodziłem. Mam zresztą swoją teorię, że nic nie dzieje się bez jakiegoś celu. Kiedy dowiedziałem się, jak poważny mam uraz, wiedziałem, że to pierwszy dzień walki o powrót do pełni sprawności.

Żona jeszcze z panem w domu wytrzymuje?

Jeszcze tak, chociaż bywa ciężko, bo czasami nie wiem, co zrobić z energią, którą zazwyczaj rozładowywałem podczas meczów. Szukam pozytywów, mogę poświęcić czas rodzinie.

Wczoraj został pan bohaterem, kiedy matka chorego chłopca zdradziła, że dołożył pan dużo pieniędzy do jego rehabilitacji.

Nie będę o tym rozmawiał.

Mówi pan, że Borussia cały czas się rozwija, a nie ma pan wrażenia, że odwrotny proces przechodzi reprezentacja Polski?

Proces budowania drużyny musi trwać. Nie jest tak, że przyjdzie nowy trener i natychmiast wszystko wygląda tak, jak sobie tego życzy. Potrzeba czasu. Niektórzy zarzucą mi, że znowu mówię o szczęściu, ale przecież w meczu z Realem Borussii go zabrakło, a rok temu w spotkaniu z Malagą mieliśmy go bardzo dużo i doszliśmy aż do finału. Drobne rzeczy mają wpływ na końcowy rezultat, tak samo jest w reprezentacji. Życzę sobie i kibicom, żebyśmy w końcu się przełamali i zaczęli wygrywać. Żebyśmy dali ludziom trochę radości. Ciągle przychodzą na nasze mecze, mamy kredyt zaufania, ale trzeba go w końcu zacząć spłacać.

Przed eliminacjami do Euro trudno być jednak optymistą.

Musi wygrać zdrowy rozsądek. Mógłbym z panem podyskutować, ale na koniec i tak powie pan, że przegrywamy, i okaże się, że nie mam argumentów. Gdybyśmy grali słabo, ale wygrywali, zawsze jakoś byśmy się w wywiadach obronili – teraz jesteśmy bez szans. Bez zwycięstw nie będzie optymizmu i wiary, która przecież przydałaby się także piłkarzom. Nie chce mi się już nic obiecywać, lepiej żebyśmy w końcu pokazali, że potrafimy grać w piłkę.

W trzech meczach pod wodzą Adama Nawałki nie strzeliliście nawet gola. Zepsuła się atmosfera?

Nie myślę w tych kategoriach. Po dwóch przegranych meczach ludzie wariują i twierdzą, że do niczego się nie nadajemy. Po dwóch wygranych będą robić z nas mistrzów świata. Najważniejsza w tym wszystkim jest pokora. Po zwycięstwach nie można osiadać na laurach, a po porażkach przestać wierzyć, że potrafi się grać w piłkę. To wiąże się z pewnością siebie, trzeba być mocnym psychicznie. Nie można mówić, że po meczu ze Szkocją zepsuła się atmosfera. Wiemy, że potrafimy osiągnąć cel i że z każdym meczem może być tylko lepiej.

Podoba się panu pomysł ?z Ligą Narodów?

Mecze o coś są na pewno lepsze niż towarzyskie, chociaż w przypadku reprezentacji to akurat nie był problem. Dla mnie nigdy nie miało znaczenia, czy walczę o punkty czy o honor. Liczy się ta koszulka i hymn.

Sport
Wielki sport w 2025 roku. Co dalej z WADA i systemem antydopingowym?
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Sport
Najważniejsze sportowe imprezy 2025 roku. Bez igrzysk też będzie ciekawie
Sport
Wielki sport w 2025 roku. Kogo jeszcze kupi Arabia Saudyjska?
Sport
Sportowcy kontra Andrzej Duda. Prezydent wywołał burzę i podzielił środowisko
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay