Trzej panowie L.

Lokeren to był kiedyś najpopularniejszy belgijski klub w Polsce.

Publikacja: 18.09.2014 02:00

Stefan Szczepłek

Stefan Szczepłek

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

Wszystko za sprawą Włodzimierza Lubańskiego. Kontuzja odniesiona w meczu z Anglią przerwała karierę naszego najlepszego napastnika, co paradoksalnie ułatwiło mu wyjazd za granicę. Kiedy był u szczytu formy, ofertę składał mu Real. W roku 1975 cieszył się, że chciało go Lokeren.

Powstał jednak problem. Lubański był „dobrem narodowym" i władza kręciła na ten transfer nosem. Piłkarz zagroził jednak, że pozostanie w Belgii bez względu na decyzje polityczne, więc godząc się z faktami dokonanymi, Główny Komitet Kultury Fizycznej poprosił ambasadora Polski w Belgii o informacje na temat Lokeren. Tym ambasadorem był Stanisław Kociołek, znany w Trójmieście z grudnia 1970 roku. Napisał, że miasteczko we wschodniej Flandrii jest senne, a nieliczni Polacy je zamieszkujący to byli żołnierze 1. Dywizji Pancernej generała Stanisława Maczka, nieprzejawiający aktywności politycznej. To władzę uspokoiło i Lubański mógł grać.  Wkrótce zresztą z tymi kombatantami się zaprzyjaźnił.

Dla Lokeren to było szczęśliwe zrządzenie losu. Klub ledwo co awansował do I ligi. Jego prezes Etienne Rogiers, właściciel firmy produkującej różnego rodzaje folie (prowadził interesy również w Polsce), miał ambicje zbudowania klubu mogącego rywalizować z Anderlechtem Bruksela, Club Brugge czy Standardem Liege. W drużynie grali reprezentanci Belgii Rene Verheyen, Raymond Mommens i Roger Henrotay.

Ta drużyna w roku 1976 w rozgrywkach o Puchar UEFA pokonała nawet Barcelonę z Johanem Cruyffem i Johanem Neeskensem. W Lokeren mieszkało wówczas mniej więcej 30 tysięcy ludzi, stadion mieścił około 10 tysięcy, a zamówień na bilety było 200 tysięcy.

Rozochocony Rogiers w roku 1978 kupił z Koeln Duńczyka Prebena Elkjaera Larsena, a dwa lata później Grzegorza Latę ze Stali Mielec. W ten sposób, już z Lubańskim, powstała najsłynniejsza linia ataku w historii klubu, nazywana Trzy L. W roku 1981 Lokeren odniósł największy sukces: w lidze zajął drugie miejsce, dotarł też do finału Pucharu Belgii.

Lubański do dziś mieszka w Lokeren. Kiedyś był krótko trenerem Sportingu, prowadził w Lokeren kawiarnię, potem stał się menedżerem (m.in. braci Żewłakowów, których sprowadził do Belgii). Lokeren, ze zmienioną nazwą i herbem, gra wciąż w lidze, jednak nie ma takich bohaterów, jakimi przed laty byli trzej panowie L.

Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium