Lewandowski jest od kilku lat dobrą wizytówką Unii Europejskiej, w której nie ma granic. Ale jest też lekarstwem na nasze kompleksy. Polak potrafi. Wielokrotnie miałem za granicą satysfakcję, słuchając pochwał pod jego adresem. Wcześniej tak jak o nim piłkarski świat mówił tylko o Kazimierzu Deynie, Grzegorzu Lacie, Włodzimierzu Lubańskim i Zbigniewie Bońku.
Ostatnio, przy okazji meczu z Austrią, chodziłem po Wiedniu – synonimie luksusu i dobrobytu dla Polaków – słuchając i czytając, że Austriacy powinni się obawiać przede wszystkim Lewandowskiego. Wcześniej, będąc w Berlinie, stolicy potężnego i bogatego kraju, uświadamiałem sobie, że ani Herthy, ani żadnego innego niemieckiego klubu poza Bayernem nie stać na polskiego napastnika. On jest za dobry i za drogi nawet dla Niemców. Przyjemnie się robi na duszy, bo o ilu wybitnych artystach z Polski lub polskich produktach możemy tak powiedzieć?