Reklama

Formuła 1: Liczy się każdy kilometr

Na hiszpańskim torze ruszyły przygotowania do sezonu. Faworytem jest broniący tytułu zespół Mercedesa.

Publikacja: 03.02.2015 20:15

Lewis Hamilton, Mercedes i niemiecka precyzja – każdy dokręca swoją śrubkę.

Lewis Hamilton, Mercedes i niemiecka precyzja – każdy dokręca swoją śrubkę.

Foto: AFP, CRISTINA QUICLER CRISTINA QUICLER

Zwycięskiego składu się nie zmienia: mistrzowską ekipę reprezentują Lewis Hamilton i Nico Rosberg, którzy zdominowali rywalizację w sezonie 2014.

W porównaniu z regulaminową rewolucją sprzed roku przepisy pozostały w zasadzie bez zmian. Rozwój silników jest mocno ograniczony, zgodnie z polityką cięcia kosztów, więc konkurencja Mercedesa nie ma łatwego zadania. Nie oznacza to jednak, że zmagania nie będą emocjonujące. Powrót Hondy w roli dostawców jednostek napędowych dla McLarena oraz przemeblowania w kokpitach wielkich ekip już teraz zwiastują interesujący sezon.

W ślady Schumachera

Kibice Sebastiana Vettela i Fernando Alonso muszą się przyzwyczajać do widoku swoich idoli w nowych barwach. Niemiec opuścił Red Bulla i założył czerwony kombinezon Ferrari, podejmując jednocześnie wyzwanie polegające na wydobyciu Scuderii z dołka po najgorszym sezonie od 1993 roku. Ekipa z Maranello nie wygrała ani jednego wyścigu i mistrzostwa zakończyła poza pierwszą trójką, wyprzedzona nie tylko przez Mercedesa i Red Bulla, ale także przez odradzającego się Williamsa.

Czterokrotny mistrz świata, który wszystkie mistrzowskie korony zdobył z Red Bullem, chce pójść w ślady swojego wielkiego rodaka Michaela Schumachera. Jego idol z dziecięcych lat po wywalczeniu dwóch tytułów z Benettonem przeniósł się w 1996 roku do Ferrari i w czerwonych barwach dołożył kolejnych pięć, rządząc niepodzielnie w latach 2000–2004.

Kto wie, czy większym szokiem niż przejście cudownego dziecka Red Bulla do Ferrari nie jest decyzja kierowcy, który zrobił mu miejsce w Maranello. Fernando Alonso swoje dwa tytuły zdobył przed dekadą i po pięciu pełnych frustracji latach w Scuderii przesiadł się do srebrnego bolidu McLarena.

Reklama
Reklama

Hiszpan siedem lat temu rozstał się z brytyjskim zespołem w atmosferze wojny, rozwiązując długoletni kontrakt po zaledwie jednym sezonie. Był rozczarowany, bo ekipa nie zapewniła mu statusu kierowcy nr 1 i nie podporządkowała mu debiutującego w F1 Hamiltona. Przy okazji Alonso przyczynił się do nagłośnienia afery z wyciekiem danych technicznych samochodu Ferrari i przekazaniem ich McLarenowi, co skończyło się drakońską karą 100 mln dolarów i wykluczeniem zespołu z mistrzostw świata konstruktorów.

Wraca Honda

Teraz Alonso i Ron Dennis, szef McLarena, zakopali topór wojenny. – Łączą nas wspólne cele – podkreśla Hiszpan. – Czasy się zmieniły, jestem starszy, a zespół stał się bardziej otwarty, międzynarodowy. Wierzę w ten projekt i muszę być cierpliwy.

Cierpliwość bardzo się przyda. Po 20 latach współpracy z Mercedesem brytyjski zespół zmienił dostawcę jednostek napędowych na Hondę. Japończycy wracają do F1 skuszeni wprowadzoną przed rokiem nową formułą silnikową. Jednostki V6 turbo o pojemności 1,6 l, wyposażone w rozbudowane systemy odzyskiwania energii, doskonale wpisują się w filozofię koncernów samochodowych, dla których Formuła 1 znów staje się poligonem doświadczalnym dla technologii, które znajdują zastosowanie w motoryzacji drogowej.

Pierwsze dni testów nie ułożyły się po myśli japońskiej firmy. McLaren i Honda oczywiście liczą na powtórkę z poprzedniego okresu współpracy (na przełomie lat 80. i 90. Ayrton Senna i Alain Prost zdobyli cztery mistrzowskie tytuły i wygrali 44 wyścigi), ale na razie do osiągnięcia tego celu sporo brakuje. Przez dwa dni testów w Jerez Alonso i Jenson Button przejechali po sześć okrążeń, dopiero trzeciego dnia Hiszpan pokonał 32 rundy, ale i tak wyciek z układu chłodzenia spowodował przedwczesne zakończenie pracy.

Dla porównania nowy mercedes w rękach wicemistrza świata Rosberga już w niedzielę przejechał aż 157 okrążeń, czyli więcej niż dwa pełne dystanse Grand Prix.

Teraz Barcelona

Na tym etapie sezonu najważniejsza jest właśnie niezawodność. Liczy się każdy kilometr, bo nawet mimo braku większych zmian w regulaminach samochód każdego zespołu i tak jest zupełnie nową, prototypową konstrukcją. Przed pierwszym wyścigiem wszyscy chcą pokonać jak największy dystans i starają się wyeliminować usterki.

Reklama
Reklama

Dlatego nikt nie przywiązuje większej wagi do czasów uzyskiwanych przez Vettela za kierownicą ferrari (Niemiec był najszybszy pierwszego i drugiego dnia testów). Rok temu na tym samym torze podczas pierwszych testów zespół Mercedesa ani razu nie znalazł się na czele zestawienia najlepszych czasów dnia, za to potem Hamilton i Rosberg wygrali 16 z 19 wyścigów.

Nawet jeśli sezon 2015 znów będzie się toczył pod dyktando Mercedesa, to i tak można liczyć na emocje związane nie tylko z rywalizacją Hamiltona z Rosbergiem, ale także z walką o powrót do czołówki w wykonaniu Vettela i Ferrari oraz Alonso i McLarena. Red Bull i Williams tanio skóry nie sprzedadzą, a chrapkę na awans w stawce ma też Lotus, korzystający teraz z najlepszych w stawce silników Mercedesa, które pomogły Williamsowi w zeszłorocznym odrodzeniu.

Przed otwierającą sezon Grand Prix Australii (15 marca w Melbourne) zespoły i kierowcy mają jeszcze dwie czterodniowe sesje testowe w Barcelonie. Przyniosą one kolejne sygnały o tegorocznym układzie sił, ale rzeczywisty obraz sytuacji poznamy dopiero podczas pierwszego wyścigowego weekendu.

—Mikołaj Sokół z Jerez de la Frontera

Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Sport
Warszawa biegnie po rekord. W niedzielę odbędzie się 47. Nationale Nederlanden Maraton Warszawski
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Sport
Znajdą się pieniądze na modernizację Polonii? Los inwestycji w rękach radnych
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama