Włoch zakończył z przytupem nieudany dla siebie rok. W Tour de France bronił zwycięstwa, a przyjechał do Paryża dopiero na czwartej pozycji. W Vuelcie, na której chciał naprawić zepsutą we Francji sportową reputację, popsuł moralną. Na jednym z pierwszych etapów przytrzymał się samochodu, żeby dogonić czołówkę, i został wyrzucony z wyścigu. Ostatnio wygrał dwa mniejsze klasyki we Włoszech i dał znać, że wraca do formy. Na metę Il Lombardii w Como przyjechał z 21-sekundową przewagą nad Hiszpanem Danielem Moreno.
Ładnie zakończył sezon Michał Kwiatkowski. Były mistrz świata przeprowadził jedną z ważniejszych akcji klasyku, wjechał pierwszy na Muro di Sormano, uciekał z Belgiem Timem Wellensem i został doścignięty dopiero 20 kilometrów przed metą. Polak tym wyścigiem żegnał się z zespołem Etixx-Quick Step. W belgijskiej grupie spędził cztery sezony, każdy z nich udany. W 2012 r. zajął drugie miejsce w Tour de Pologne, rok później szalał w ardeńskich klasykach, był 11. w Tour de France i został mistrzem Polski, w 2014 r. pojechał po mistrzostwo świata w Ponferradzie, a w tym sezonie wygrał Amstel Gold Race i zajął drugie miejsce Paryż – Nicea.
Odchodzi do brytyjskiej kolarskiej specgrupy Sky. Wokół siebie będzie miał tam kolarzy znakomitych, w tym przede wszystkim dwukrotnego zwycięzcę Tour de France Chrisa Froome'a, wybornych trenerów i lekarzy, a do tego sowitą pensję w wysokości co najmniej 2 mln euro na sezon. W przyszłym roku Kwiatkowski ma za zadanie wygrywać w wiosennych klasykach, szczególnie w tych, które najbardziej lubi – w Ardenach. Na pewno pojedzie w jednym z wielkich tourów, ale na razie bardziej po wiedzę niż zwycięstwa. W Sky ma się nauczyć specyfiki tych wyścigów, tak jak kiedyś Bradley Wiggins i Froome.
O zwycięstwo w Lombardii miał walczyć Rafał Majka, przynajmniej tak typowały „La Gazetta dello Sport" i „L'Equipe". Te przewidywania były poparte faktami. W czwartek zawodnik Tinkoff-Saxo zajął drugie miejsce w niższej rangi, ale wciąż poważanym klasyku Mediolan – Turyn. W niedzielę długo jechał tuż za Nibalim. Nie wytrzymał tempa Włocha i jego kompanów na jednym z ostatnich podjazdów. Nie ma się co dziwić. Druga połowa sezonu była dla Majki mordercza. Startował w Tour de France, w którym pomagał Alberto Contadorowi, i jeszcze zdołał wygrać trudny etap w Pirenejach. Miesiąc później stanął na podium Vuelty. W przyszłym roku ma pójść krok dalej. „Majka wygrywa Giro, a Alberto Tour" – napisał o planach rosyjskiego zespołu jego właściciel Oleg Tinkow.
Pozostają jeszcze igrzyska olimpijskie. Trasa w Rio de Janeiro będzie niezwykle wymagająca, przewyższenia sięgają na niej 4600 m. Będzie też bruk, wiatr. Selekcjoner kadry Piotr Wadecki, który przejechał ten odcinek, będzie miał sporty dylemat, czy liderem mianować specjalistę od klasyków Kwiatkowskiego czy specjalistę od jazdy w górach Majkę. Dobrze, że ma taki wybór.