Adam Nawałka może teraz bez ryzyka powoływać zawodników i ustawiać ich jak mu się tylko podoba, bo od tego są mecze kontrolne. Nawet gdyby Polacy przegrali nikt by do trenera nie miał pretensji. Tym bardziej, że Islandia jest dziś wyżej w rankingu FIFA niż Polska a jej awans do finałów Euro 2016, choć niespodziewany, był całkowicie zasłużony.
O sile Islandczyków przekonaliśmy się już w 4. minucie, kiedy ich atak zakończył się faulem w pobliżu naszej bramki. Gylfi Thor Sigurdsson strzelił najpiękniejszego karnego w krótkiej historii Stadionu Narodowego. Jak by tego było mało, już w 10. minucie z boiska musiał zejść kontuzjowany Jakub Błaszczykowski. Po takim początku gościom grało się znacznie lepiej i to oni robili w pierwszej połowie lepsze wrażenie.
Fakt, że w drugiej połowie nie tylko odrobiliśmy stratę, ale sami zaczęliśmy dyktować warunki świadczy o piłkarzach jak najlepiej. Do tego trener znowu miał szczęście. Bartosz Kapustka drugi raz wybiegł na Stadion Narodowy i ponownie, w drugiej minucie swojej gry, strzelił gola. Dwa niepełne mecze i dwie bramki. Tyle samo co w Cracovii przez cały sezon. Dziecko szczęścia, ale i spory talent.
Robert Lewandowski długo nie mógł znaleźć właściwej drogi do bramki. Widać było, że jest zły bo albo dostaje niedokładne podanie, albo sędzia nie widzi faulu na Polaku, albo jego strzał blokują obrońcy. Być może nawet islandzcy obrońcy myśleli, że diabeł nie taki straszny. I pomylili się. Lewandowski raz wbił gola z linii bramkowej, drugi raz w sytuacji wydawało by się niegroźnej, ale właśnie na tym polegają jego umiejętności. W 89. minucie, kiedy Nawałka zdejmował go z boiska, Lewandowski schodził wolno, jak prawdziwy artysta, a kiedy bił brawo kibicom, oni stali zauroczeni.
To, że mamy światową gwiazdę, która w każdym meczu potwierdza klasę wiemy od wielu miesięcy. Mamy też kilku innych świetnych piłkarzy i na tym można budować optymizm. Ale ta drużyna ma jeszcze wiele braków (zwłaszcza w grze obronnej, narzucenia przeciwnikowi swoich warunków w środku boiska), lubi przysnąć, co kończy się stratą piłki a dobry przeciwnik potrafi to wykorzystać. Nastrój wokół reprezentacji jest najlepszy od kilkunastu lat i dobrze by było, by tego kapitału nie zmarnować.