Umowa została zawarta w roku 2011, na trzy miesiące przed wyborami prezydenckimi w Senegalu. 1,5 miliona euro miało być przeznaczone na kampanię wyborczą Macky Salla, który kandydował przeciwko urzędującemu prezydentowi Abdoulaye Wade. „To Bałachniczew wszystko zorganizował, powiedziałem mu, że pieniądze są potrzebne do wygrania wyborów, że potrzebuję 1,5 miliona euro, a on odpowiedział: postaramy się je znaleźć, nie ma problemu”.

Walentin Bałachniczew był wówczas szefem rosyjskiej federacji lekkoatletycznej i skarbnikiem IAAF. Pytany przez „Le Mónde” zaprzecza jakoby taka umowa między nim a Diackiem została zawarta. Diack twierdzi, że oczywiście żaden dokument w tej sprawie nie mógł być podpisany, wszystko uzgodniono ustnie.

Szczegóły opracowali Bałachniczew i syn Lamine Diacka, Papa Massata Diack, który obecnie przebywa w Senegalu i nie chce przyjechać do Francji na przesłuchanie, gdyż grozi mu areszt. Diack senior pytany przez „Le Monde” o szczegóły umowy odpowiada wprost: „O to pytajcie Papę Massatę Diacka”.

W aferę zamieszany jest też Francuz Gabriel Dolle, który był szefem komórki antydopingowej IAAF. Za ukrywanie dopingu Rosjan miał on dostać 150 tysięcy euro, w tym 90 tysięcy osobiście z rąk Lamine Diacka.

Były szef IAAF ma być w poniedziałek przesłuchiwany kolejny raz w Paryżu przez francuskich śledczych prowadzących dochodzenie w sprawie dopingu i korupcji w lekkoatletyce.