To sezon w którym wszystko ma iść inaczej, lepiej. W poprzedniej edycji Pucharu Świata Polacy zawiedli. Stara gwardia mistrzów – Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła ani razu nie kończyli zawodów na podium, trzeba było wytężać wzrok, aby ich odszukać w klasyfikacji generalnej. Następców nie było widać. W pierwszej trójce był tylko Aleksander Zniszczoł.
Stoch ma nowego trenera osobistego, pracującego jeszcze niedawno z polską kadrą Michala Doleżala. Dyrektorem sportowym ds. skoków w Polskim Związku Narciarskim został Alexander Stoeckl. Oczekiwania są w związku z tym duże. Polacy mają dobrze wypaść w Turnieju Czterech Skoczni i przyszłorocznych mistrzostwach świata w Trondheim (26 luty – 9 marca), ale też odcisnąć piętno w zawodach Pucharu Świata.
PŚ w skokach narciarskich. Jak wypadli Polacy w Lillehammer?
Na początek cyklu PŚ w piątek odbyły się zawody drużyn mieszanych. Polska drużyna zakończyła występ na siódmej pozycji. Przyzwoicie wypadł Paweł Wąsek, który miał ósmy wynik. Ale Aleksander Zniszczoł i dwie nasze reprezentantki Anna Twardosz i Nicole Konderla skakali słabo.
Czytaj więcej
Startuje nowy sezon Pucharu Świata. Reprezentacja Polski przeszła zmiany, które mają przynieść lepsze wyniki, choć następców gwiazd nie widać.
W sobotnim konkursie indywidualnym awans do serii finałowej wywalczyło trzech z pięciu Polaków. Odpadli Maciej Kot i Kamil Stoch. Najlepiej zaprezentował się Wąsek – awansował z 22. miejsca, oddając skok na odległość 128,5 m. 25-letni skoczek z Cieszyna, zwycięzca cyklu Letniego Grand Prix, zdecydowanie poprawił się w drugiej próbie (132 m). Zakończył zawody na 14. miejscu.