Zagrają na dwa fortepiany. Rusza nowy sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich

Startuje nowy sezon Pucharu Świata. Reprezentacja Polski przeszła zmiany, które mają przynieść lepsze wyniki, choć następców gwiazd nie widać.

Publikacja: 22.11.2024 05:27

Michal Doleżal będzie tej zimy trenerem Kamila Stocha, ale nie kadry

Michal Doleżal będzie tej zimy trenerem Kamila Stocha, ale nie kadry

Foto: PAP/Łukasz Gągulski

Żaden z trzech byłych mistrzów świata – Dawid Kubacki, Kamil Stoch ani Piotr Żyła – nie wywalczył minionej zimy miejsca na podium podczas międzynarodowych zawodów. Dwukrotnie na trzeciej pozycji kończył konkursy indywidualne Aleksander Zniszczoł, najlepszy z naszych reprezentantów. Był jednak dopiero 19. w klasyfikacji generalnej.

To pokazuje, jak Polska osunęła się w światowej hierarchii skoków. Szóste miejsce w Pucharze Narodów, ze stratą 2200 pkt do czwartej Norwegii, świadczy o tym jeszcze dobitniej niż wyniki każdego ze skoczków. Przeżyliśmy bolesny upadek na zeskoku, który wymagał natychmiastowej interwencji. Operacja naprawy polskich skoków rozpoczęła się zaraz po sezonie. Trwa, a efekty poznamy wiosną przyszłego roku.

Trener Thurnbichler nie został sam. Stoeckl do pomocy

Na stanowisku trenera głównego pozostał Thomas Thurnbichler. 35-letni Austriak przepracował z kadrą dwa sezony, z których ten pierwszy był udany.

Czytaj więcej

Startuje Puchar Świata. Łyżwiarze z Polski rzucają wyzwanie skoczkom

Prezes Polskiego Związku Narciarskiego (PZN) Adam Małysz wciąż darzy go zaufaniem, ale na wszelki wypadek udzielił mu pomocy. Dyrektorem sportowym do spraw skoków i kombinacji narciarskiej został bowiem Alexander Stoeckl, czyli znacznie bardziej doświadczony szkoleniowiec, również pochodzący z Austrii. Objął tę samą funkcję co przed laty Apoloniusz Tajner i Małysz. Będzie doradzał, analizował oraz wspierał trenera i zawodników.

Do zadań dyrektora należy m.in. reprezentowanie Polski na zawodach i w rozmowach z Międzynarodową Federacją Narciarską (FIS). Dzięki temu z barków Thurnbichlera spadnie ciężar gorących dyskusji w czasie zawodów. Stoeckl zajmie się również opracowaniem systemu szkolenia, który ma dopasować do polskich warunków i mentalności naszej młodzieży.

Do najważniejszej zmiany wewnątrz kadry doszło w otoczeniu Stocha. Trzykrotny mistrz olimpijski pracuje od czerwca z osobistym trenerem Michalem Doleżalem.

Czech pracował z polską kadrą jako asystent Stefana Horngachera (2016–2019), a potem samodzielnie (2019–2022). Skoczek z Zębu sprzeciwiał się jego zwolnieniu.

Czytaj więcej

Skoki narciarskie. Alexander Stoeckl może przejąć reprezentację Polski

Nie ma w takim modelu pracy nic kontrowersyjnego. Przy Małyszu pod koniec kariery funkcję trenera indywidualnego pełnił przecież Hannu Lepistoe, podczas gdy szkoleniowcem głównym był Łukasz Kruczek. W sportach indywidualnych – lekkoatletyce, pływaniu, narciarstwie alpejskim – taki schemat szkolenia jest powszechny.

Czekając na młodzież

Polacy zagrają więc na dwa fortepiany, ale mają brzmieć zgodnie. – Thurnbichler i Doleżał grają w jednej drużynie, bo choć każdy z nich ma inne zadania, to cel pozostaje taki sam – ucina Małysz.

Tym celem jest poprawa wyników u Stocha i zmiana pokoleniowa polskiej kadry. O nowej generacji tylko słyszymy, bo wciąż polskie skoki opierają się na 37-letnim Stochu, jego rówieśniku Żyle oraz trzy lata młodszym Kubackim. To tercet, który nie zamierza schodzić ze sceny, mając w perspektywie starty co najmniej do igrzysk w Mediolanie i Cortinie d’Ampezzo.

Nadzieje budzi postawa Pawła Wąska. 25-letni zawodnik z Cieszyna wygrał Letnią Grand Prix. Trzeba jednak pamiętać, że nie startowali w zawodach na igelicie najlepsi skoczkowie, a wymagania są zupełnie inne, lecz mentalnie taki sukces z pewnością daje temu wciąż niedoświadczonemu zawodnikowi duży komfort przed zimą.

On reprezentuje pokolenie średnie. Nadzieję dają także nastolatkowie Wiktor Szozda czy Klemens Joniak, który w październiku wywalczył tytuł mistrza Polski.

Czas na dalekie loty

Generalnie z młodzieżą jest jednak problem. Nowi wcale nie garną się do skoków mimo ogromnej, choć powoli słabnącej, popularności tego sportu w Polsce. To tendencja światowa. Może odpowiedź należy znaleźć w nieczułej na postęp FIS, która chętnie zmienia regulamin – w tym sezonie będzie to ograniczenie liczby kombinezonów i obowiązek ich znakowania – ale pozostaje głucha na to, czego młodzi oczekują od skoków.

Ryoyu Kobayashi w marcu nieoficjalnie pobił rekord świata. Na specjalnie przygotowanej przez Red Bulla skoczni na wzgórzu Hlidarfjall Akureyri (1115 m n.p.m.) na Islandii poleciał na 291. metr. Ustał, ale był zawiedziony, bo wraz ze sponsorem liczyli na więcej. Przygotowania do tego wydarzenia trwały dwa lata. Tylko na YouTube ten skok ma dziś 10 mln wyświetleń.

Czytaj więcej

Kolejny wielki powrót w narciarstwie alpejskim. W wieku 40 lat

FIS nie uznała tego rezultatu. Udaje wręcz, że nic się nie stało. Zdaniem Małysza dyscyplina powinna jednak pójść tą drogą i sprawić, by na mamucich skoczniach było możliwe osiąganie takich odległości. – Skoki w swoim DNA są sportem ekstremalnym – mówi.

Coś zrobić trzeba, bo drastycznie spada oglądalność. Średnia liczba widzów konkursów Pucharu Świata w Polsce w sezonie 2022/2023 w TVN i Eurosporcie wynosiła 2,62 mln osób, a w sezonie 2023/2024 – 1,22 mln. W Norwegii oglądalność spadła w tym czasie o 37 proc.

Trzeba dodać, że w obu krajach skoczkowie nie odnosili ostatnio sukcesów. Niejasne przepisy oraz zwycięzcy, którzy często wcale nie skaczą najdalej, także jednak nie pomagają. Skoki przestają być atrakcyjne i niebawem musi je czekać rewolucja.

Transmisje z zawodów PŚ w TVN i Eurosporcie

Żaden z trzech byłych mistrzów świata – Dawid Kubacki, Kamil Stoch ani Piotr Żyła – nie wywalczył minionej zimy miejsca na podium podczas międzynarodowych zawodów. Dwukrotnie na trzeciej pozycji kończył konkursy indywidualne Aleksander Zniszczoł, najlepszy z naszych reprezentantów. Był jednak dopiero 19. w klasyfikacji generalnej.

To pokazuje, jak Polska osunęła się w światowej hierarchii skoków. Szóste miejsce w Pucharze Narodów, ze stratą 2200 pkt do czwartej Norwegii, świadczy o tym jeszcze dobitniej niż wyniki każdego ze skoczków. Przeżyliśmy bolesny upadek na zeskoku, który wymagał natychmiastowej interwencji. Operacja naprawy polskich skoków rozpoczęła się zaraz po sezonie. Trwa, a efekty poznamy wiosną przyszłego roku.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Skoki narciarskie
Ryoyu Kobayashi skoczył 291 m. Rekord, który może zmienić skoki narciarskie
Skoki narciarskie
Kamil Stoch chce znów wygrywać. Ma w tym pomóc osobisty trener
Skoki narciarskie
Kamil Stoch z własnym trenerem. Polski Związek Narciarski wyraził zgodę
Skoki narciarskie
Konkurs lotów w Planicy. Kryształy były dla innych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Skoki narciarskie
Planica. Ostatni kryształ dla Daniela Hubera, piękne loty Olka Zniszczoła