Program męskich skoków w niedzielę, czyli prolog i dwie serie konkursowe, udało się w Oslo wykonać, choć ponownie trzeba było mierzyć się ze złośliwościami wiatru i czekaniem na lepszą pogodę. Podczas prologu działo się niemało, najbardziej dramatycznie wyglądał upadek Kristoffera Eriksena Sundala, skoczek upadł na zeskok głową do przodu, koledzy, trenerzy i rodzina (mieszkająca kilkaset metrów od skoczni) przeżyli chwilę strachu.
Na szczęście skutki nie były tak groźne, jak się zdawało. Sundal opuścił zeskok na własnych nogach i wystartował w konkursie (wprawdzie bez powodzenia, ale i bez strachu przed kolejną próbą). Poprzeczka kwalifikacyjna wisiała nisko, na rozbiegu pojawiło się jedynie 52 skoczków, czyli odpadło dwóch.
Koszmar Noriakiego Kasaiego
Jednym był zdyskwalifikowany za zbyt szeroki kombinezon Szwajcar Remo Imhof, drugim legendarny Japończyk Noriaki Kasai z przyczyny prozaicznej – wylądował niemal na buli, skoczył tylko 75 m. Polacy dostali się do konkursu z łatwością, Olek Zniszczoł był nawet piąty po świetnym skoku na odległość 132,5 m, a Dawid Kubacki – 13. (130 m), ale tej zimy wiemy, że z takich zapowiedzi pochopnych wniosków się nie wyciąga, tym bardziej, że dzień wcześniej ta para miała na Holmenkollen najsłabsze wyniki.
Czytaj więcej
Najlepsi łyżwiarze dwa lata po igrzyskach olimpijskich w Pekinie wciąż nie dostali medali za konk...
Prolog wygrał Stefan Kraft przed Ryoyu Kobayashim i Manuelem Fettnerem – to żadne zaskoczenie. Zwycięzca już wtedy wyprzedził kolegę Daniela Huberta na pozycji lidera turnieju. Drugi konkurs, znów trochę zniekształcony przez podmuchy zaczął się od prowadzenia Domena Prevca przed Kraftem, Johannem Andre Forfangiem, Danielem Tschofenigiem i Kobayashim.