Słońce pojawiło się nad Bergisel nie tylko dla Austriaków, ale oddać należy, że jako pierwszy w serii KO granicę 130 m przekroczył Michael Hayboeck. Za chwilę jednak, wśród wielu interesujących prób szczególnie udana była ta Piotr Żyły, który skoczywszy 131 metrów nie tylko pokonał Piusa Paschke, ale objął prowadzenie w konkursie. Gdyby nieco wcześniej Maciej Kot wykorzystał słabszą formę Karla Geigera, moglibyśmy mówić o wygranym do zera starciu polsko-niemieckim, ale taki mały remis z Niemcami w tym sezonie to też cenna sprawa, tym bardziej, że lider 72. TCS Andreas Wellinger nie wyprzedzał Polaka, choć uzyskał 132 m.
Kolejne polskie skoki przyniosły mieszane uczucia. Paweł Wąsek pokonał słabego Francuza Valentina Fauberta zaledwie o 0,4 punktu, mając ciut więcej szczęścia do wiatru i ocen za styl. Obaj skoczyli źle i nie powinni pojawić się w serii finałowej, ale system KO dał szansę Polakowi. Kamilowi Stochowi też pomogły dodatkowe noty za wiatr i styl, bo miał tę samą odległość (121,5 m) co Johann Andre Forfang. Aleksander Zniszczoł startujący w parze ze Stefanem Kraftem przegrał, lecz jako „szczęśliwy przegrany” znalazł się w finale. Czterech Polaków w drugiej serii konkursu PŚ – to jednak rekord tego sezonu.
Czytaj więcej
Powitanie 2024 roku na Skoczni Olimpijskiej w Ga-Pa najlepiej udało się Anze Laniskowi. Słoweniec wygrał konkurs, przed Ryoyu Kobayashim i Andreasem Wellingerem, który pozostał liderem turnieju. Trzej Polacy – w trzeciej dziesiątce.
Największe polskie emocje budziło oczywiście prowadzenie Żyły, który był liderem do 29. skoku, dopiero trzydziesty uczestnik, Słoweniec Lovro Kos (135 m) to zmienił. Po skoku Kosa sędziowie obniżyli rozbieg dla dziesięciu par kończących serię. Złośliwy wiatr natychmiast zaczął wiać w drugą stronę, widowisko z tej przyczyny znacznie zwolniło i nabrało cech loterii. Zły los wyciągnął Manuel Fettner, czwarty skoczek na półmetku turnieju. Wpadł w powietrzną dziurę, skoczył tylko 108 m i przegrał znacznie więcej, niż pojedynek z Norwegiem Daniel Andre Tande. Piotra Żyłę wyprzedzili jeszcze tylko Jan Hoerl – 134 metry w świetnym stylu i bez wielkiej pomocy wiatru oraz Ryoyu Kobayashi, który miał notę taką samą jak Kos.
Seria finałowa nie poprawiła 29. miejsca Pawła Wąska, choć Polak skoczył znacznie lepiej, niż na starcie konkursu, Aleksander Zniszczoł był 24, poprawił się o jedną pozycję. Kamil Stoch skoczył pięknie 130 m, to był wreszcie silny sygnał poprawy formy, nasz mistrz awansował aż o dziewięć miejsc.