W Sapporo, gdzie ostatnio PŚ zawitał trzy zimy temu, śnieg dopisał, publiczność już nie bardzo, ale co znaczą zawody u siebie – Ryoyu Kobayashi, niezbyt widoczny w pierwszej części zimy ze skokami, potrafił przypomnieć o swym ogromnym talencie i po raz 28. wygrał konkurs Pucharu Świata.
Na dużej skoczni Okurayama, którą polski sport będzie pamiętał zawsze z powodu olimpijskiego sukcesu Wojciecha Fortuny w 1972 roku, pojawiła się piątka Polaków. Trener Thomas Thurnbichler uznał, że Janek Habdas musi przygotowywać się pilnie do mistrzostw świata juniorów w Whistler, więc do Japonii Austriak wziął jedynie Kubackiego, Stocha, Piotra Żyłę, Pawła Wąska i Aleksandra Zniszczoła.
Czytaj więcej
Lider turnieju Halvor Egner Granerud był pierwszy, Dawid Kubacki drugi, Anze Lanisek trzeci i znów sześciu Polaków wystartuje w serii KO – to wyniki kwalifikacji w Bischofshofen. Ostatni konkurs 71. TCS zacznie się w piątek o 16.30.
Żelazna trójka mistrzów spisała się bardzo dobrze. Kubacki po drugim miejscu w kwalifikacjach (za Granerudem) w pierwszej serii konkursowej objął prowadzenie, 137 metrów w dobrym stylu obiecywało szóste zwycięstwo tym sezonie, choć strata Kobayashiego (135 m) i Graneruda duża nie była.
Norweg z trenerem Alexandrem Stoecklem chyba przedobrzyli z chęcią wygrania tej serii, wiatr był kapryśny, ale nie aż tak mocny, by obniżać belkę o dwa stopnie względem ustawienia przez jury. Granerud musiał skoczyć co najmniej 130 m, by zyskać rekompensatę za to ryzyko, skoczył pół metra dalej, lecz szału nie było, trzecie miejsce zamiast pierwszego. Za tą trójką czaił się Kamil Stoch, coraz lepiej czujący moment odbicia i ustawienie w locie. Piotr Żyła w dobrej normie – ósmy.