Samotny odjazd Stocha ze skoczni w Garmisch-Partenkirchen po pierwszej serii konkursu noworocznego był podsumowaniem obecnej sytuacji ubiegłorocznego zdobywcy Złotego Orła. Ten, który przez kilka tygodni jako jedyny dawał nadzieję na sukcesy kadry Michala Doleżala, też się rozsypał, zostawiając kolegów bez opoki i kibiców bez wiary w rychłą poprawę.
To, że na cztery tygodnie przed igrzyskami w Pekinie polscy skoczkowie w większości nie odnajdują formy – może pewien wyjątek robią ostatnie próby Piotra Żyły, czasem Pawła Wąska i Jakuba Wolnego – wzbudza oczywisty niepokój. Adam Małysz, dyrektor koordynator ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w PZN, przybył w niedzielę do Innsbrucku z misją naprawczą, której zarys przedstawił w sobotę w programie TVP Sport.
Była tam mowa o ewentualnym spojrzeniu z boku na problemy kadry przez doświadczonego szkoleniowca (bez umniejszania roli Doleżala), wspomniano o możliwości przerwania rywalizacji przez Stocha i, wzorem Małysza sprzed lat, gdy w potrzebie wrócił pod rękę Hannu Lepistoe, osobnych treningach z dala od zgiełku.
Czytaj więcej
Dyrektor ds. skoków w Polskim Związku Narciarskim Adam Małysz o naszych problemach w Turnieju Czterech Skoczni.
Zgodnie z zapowiedziami trener Doleżal porozmawiał z niedzielę ze Stochem i jednak zapadła decyzja, by startował z pozostałą piątką na Bergisel.