To mógł być znacznie dłuższy mecz i być może jego zakończenie byłoby równie miłe jak wygrana z Koreą Południową dzień wcześniej, gdyby nie wypuszczona z rąk okazja na wygranie trzeciego seta przy prowadzeniu Polek 22:18.
Pierwsze dwie partie nie pozostawiły cienia wątpliwości, że broniącego tytułu mistrzowskiego sprzed czterech lat Rosjanki są lepsze. - To nie Polki zagrały słabo, tylko my bardzo dobrze, nie popełniałyśmy błędów - powie po meczu mierząca 202 cm Jekatierina Gamowa. I od razu doda, że w trzecim secie nasze siatkarki za wcześnie uwierzyły, prowadząc 22:18, że już odwróciły losy tego spotkania.
Aleksandra Jagieło mówi, że gdyby trzeci set zakończył się pomyślnie, to wszystko byłoby jeszcze możliwe. - Rosjanki niczym nas nie zaskoczyły. Wiedziałyśmy, że są w bardzo dobrej formie i trudno je zatrzymać w ataku - stwierdziła kapitan naszej drużyny.
Kiedy mistrzynie świata odrobiły straty i doprowadziły do remisu 22:22 wydawało się, że mecz nie potrwa już długo, ale to był dopiero początek horroru w końcówce tej partii. I kto wie jaki byłby jej finał, gdyby Jerzy Matlak miał do dyspozycji dwie Glinki.
Małgorzata Glinka, bohaterka wygranego w tie breaku meczu z Koreą Południową zaczęła to spotkanie również po prawej stronie boiska, w ataku, choć wydawało się, że trener wróci jednak do ustawienia z Joanną Kaczor, a Glinka grać będzie na lewym skrzydle.