Jeśli Lorenzo Bernardi, włoski trener Jastrzębia, wymyślił ten scenariusz, to jest czarodziejem. Drużynę, która walczy o siódme miejsce w PlusLidze wprowadził do finału LM.Tego wcześniej nikt się nie spodziewał. Rewanżowy mecz trwał krótko, Belgowie wygrali sety do 12, 16 i 23. Losy awansu rozstrzygnęły się dopiero w złotym secie, na który wicemistrzowie Polski czekali od początku.
Dziś o finał LM powalczy w Kazaniu Skra Bełchatów. Zadanie piekielnie trudne (pierwszy mecz 2:3), a Zenit to drużyna światowej klasy, z takimi asami w składzie jak mistrzowie olimpijscy z Pekinu, Amerykanie Lloy Ball i William Priddy, oraz Rosjanie Maksim Michajłow i Siergiej Tietuchin.
Ale Skra nie jedzie do Kazania, by ładnie przegrać. Chce wygrać i awansować, ale więcej szans na sukces mają jednak mistrzowie Rosji.
W finale rozgrywek o Puchar CEV pomiędzy Sisleyem Treviso i Zaksą Kędzierzyn-Koźle wyżej stoją akcje dziewięciokrotnego mistrza Włoch. Regulamin jest taki sam jak w Lidze Mistrzów. Przy remisie zwycięzcę wyłoni złoty set. Dziś mecz w Treviso, rewanż w sobotę.
Zenit Kazań – Skra Bełchatów (15.55 Polsat Sport); Sisley Treviso – Zaksa Kędzierzyn-Koźle (20.30 Polsat Sport)