Trener pociesza i chwali

W pierwszym meczu Ligi Światowej Polacy pokonali w Atlas Arenie USA 3:0 (25:20, 25:22, 25:19)

Aktualizacja: 28.05.2011 02:16 Publikacja: 28.05.2011 02:15

Andrea Anastasi

Andrea Anastasi

Foto: Fotorzepa, dp Dominik Pisarek

Andrea Anastasi, nowy włoski trener polskiej drużyny jest konsekwentny. Postawił na tych, których sprawdził w dwóch towarzyskich spotkaniach z Rosją i się nie zawiódł. Łukasz Żygadło, Zbigniew Bartman, Bartosz Kurek, Michał Ruciak, Piotr Nowakowski i Grzegorz Kosok, oraz Krzysztof Ignaczak w roli libero: oni zaczynali i kończyli.

Początek nie był pomyślny. Mistrzowie olimpijscy z Pekinu prowadzili 2:0, ale  już kilka minut później przegrywali 2:8 i sprawiali wrażenie, że nie wiedzą, co się dzieje. Konsternacja trwała krótko, próbowali wziąć się w garść, rzucili się w pogoń, część strat odrobili, ale ostatnie słowo należało do Polaków, podobnie jak w dwóch kolejnych setach.

W drugim prowadzili 10:6, ale kolejne akcje należały do mistrzów Europy. Kiedy Kurek (23 pkt) otrzymywał odpowiednio dograną piłkę, był nie do zatrzymania, podobnie Bartman (15).

– To ma być drużyna walczaków – powtarza włoski trener. I na razie nie ma powodów do narzekań. Polacy, choć mają zapewniony udział w finale Ligi Światowej, walczą o każdą piłkę, a on z nimi. Kiedy coś się nie uda pociesza, kiedy trzeba chwali.

Alan Knipe, trener Amerykanów, mówi wprost: nie graliśmy tak, jak potrafimy. Anastasi usprawiedliwia rywali: wyszli na boisko po długiej podróży, w drugim meczu zagrają znacznie lepiej. Ten drugi w sobotę o 17.

Andrea Anastasi, nowy włoski trener polskiej drużyny jest konsekwentny. Postawił na tych, których sprawdził w dwóch towarzyskich spotkaniach z Rosją i się nie zawiódł. Łukasz Żygadło, Zbigniew Bartman, Bartosz Kurek, Michał Ruciak, Piotr Nowakowski i Grzegorz Kosok, oraz Krzysztof Ignaczak w roli libero: oni zaczynali i kończyli.

Początek nie był pomyślny. Mistrzowie olimpijscy z Pekinu prowadzili 2:0, ale  już kilka minut później przegrywali 2:8 i sprawiali wrażenie, że nie wiedzą, co się dzieje. Konsternacja trwała krótko, próbowali wziąć się w garść, rzucili się w pogoń, część strat odrobili, ale ostatnie słowo należało do Polaków, podobnie jak w dwóch kolejnych setach.

Siatkówka
Rusza gra o mistrzostwo Polski siatkarzy. Przyjaciele na wagę złota
Siatkówka
Siatkarki z Rzeszowa mistrzyniami Polski. Do sześciu razy sztuka
Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem