Andrea Anastasi przed meczem z Rosjanami mówił, że szanse na zwycięstwo swojej drużyny ocenia na dziesięć procent, by po chwili dodać: no, może trochę więcej.
A po spotkaniu, choć przegranym, nie szczędził komplementów Polakom. - Jestem z nich dumny, walczyli do końca, a to jest najważniejsze. Ta drużyna ma swoje problemy z którymi musimy się uporać, ale ma też przed sobą ciekawą przyszłość. Jestem o tym przekonany - mówił dziennikarzom.
Pierwsze trzy sety, to była walka na całego. Z jednej strony grali ci, którzy dzień wcześniej pokonali Brazylię 3:0, z drugiej ci, którzy przegrali z Włochami do zera, by w meczu ostatniej szansy, z ogromnym trudem pokonać Argentynę 3:2.
To była pojedynek w którym od początku padały ciężkie ciosy. Polacy wygrali rywalizację w bloku (11:10) i zremisowali w posyłaniu serwisowych asów (8:8). Wykonali też więcej skutecznych obron (86-75). Większa Ilość popełnionych błędów (26-22) nie była jednak ich atutem. Byli również słabsi ww ataku (41-57).
Statystyki nie zawsze oddają, to co dzieje się na boisku, ale w tym przypadku mówiły prawdę, choć po trzech setach Rosjanie wcale nie musieli prowadzić 2:1. Mogło być odwrotnie. Wspaniały był ten trzeci set wygrany przez Polaków, ale ostatnia partia nie pozostawiła już złudzeń, kto jest silniejszy.