To nie będą hity, ale powinno być ciekawie, tak samo jak w Rzeszowie, gdzie Resovia zagra z debiutującym w PlusLidze Treflem.
Resovia ma drużynę, która będzie walczyć w tym sezonie z najlepszymi, ale na razie nie imponuje stabilnością formy. Jak Georg Grozer ma swój dzień, to sam może wygrać każdy mecz, tym bardziej że rozgrywającym jest jego stary znajomy z niemieckiej ligi Lukas Tichacek. Ale atakujący reprezentacji Niemiec nie zawsze jest aż tak skuteczny. Wtedy trener Resovii Andrzej Kowal sięga po Rumuna Andriu Gontariu, który niewiele ustępuje Grozerowi.
Zespół z Rzeszowa na każdej pozycji ma znanych zawodników, a Trefl musi liczyć przede wszystkim na Fina Mikko Oivanena i dobrą dyspozycję byłego reprezentanta Polski, rozgrywającego Grzegorza Łomacza. Jak ci dwaj zagrają tak, jak potrafią, to w hali na Podpromiu może być ciekawie.
Najcięższe zadanie czeka chyba gospodarzy w Częstochowie i Warszawie. Ci pierwsi zmierzą się z liderem i szczerze mówiąc, mają niewielkie szanse na sukces. Zaksa z Pawłem Zagumnym w roli głównej na razie rządzi w PlusLidze. Sęk w tym, że Częstochowa to wybuchowy teren, tu zawsze może wydarzyć się coś nieoczekiwanego.
Trudniejsze zadanie będzie mieć Politechnika, bo rozdrażniona dwoma porażkami Skra zrobi wszystko, by zdobyć stolicę szybko i bezboleśnie. Ostatnio tak właśnie potraktowała Czarnogórców w Budvie. Siedmiokrotni mistrzowie Polski dopiero się rozkręcają, teraz jeszcze łatwiej ich przydusić niż na finiszu. Politechnika powinna o tym pamiętać.