Puchar Świata w Japonii, który będzie pierwszą kwalifikacją do igrzysk w Londynie, zaczyna się wprawdzie dopiero w przyszłą niedzielę, ale Andrea Anastasi chciał tam lecieć z drużyną wcześniej.
Z Czechami jego zespół ostatnio grał ze zmiennym szczęściem. Przegrał w turnieju Huberta Wagnera, ale wygrał za to w mistrzostwach Europy, na terenie przeciwnika - w Karlowych Warach. Skład na Puchar Świata włoski trener naszych siatkarzy ogłosił już wcześniej. Nie ma w nim Daniela Plińskiego i Mariusza Wlazłego, zabrakło miejsca dla Piotra Gruszki, ale są Paweł Zagumny i Michał Winiarski.
Wraca też po kontuzji Zbigniew Bartman, ale wciąż nie wiadomo, czy Anastasi będzie mógł skorzystać z Bartosza Kurka, który cierpli na dolegliwości kręgosłupa. Męźczyźni zaczynają turniej w Japonii 20 listopada, a kobiety (niestety bez Polek) są już na półmetku tych rozgrywek. Prowadzą Włoszki, które wygrały sześć spotkań, ale te najważniejsze dopiero przed nimi. W sobotę zmierzą się z Brazylią, a w niedzielę z Serbkami, które pokonały w piątek Japonki 3:0 i włączyły się do walki o trzy miejsca na podium premiowane awansem olimpijskim. Włoszki straciły do tej pory tylko jeden punkt, w wygranym 3:2 meczu z Chinkami.
Warto jednak pamiętać, że po Brazylii i Serbii czekają je jeszcze spotkania z Amerykankami, które zajmują w tabeli drugie miejsce, i znakomicie spisującymi się w tym turnieju Niemkami, które są na trzeciej pozycji. Puchar Świata to prawdziwy maraton. 11 meczów w dwa tygodnie. Wygrywają najwardsi i najwytrwalsi. Włoszki mają doświadczenie, bo cztery lata temu były najlepsze. Zespół Massimo Barboliniego chce ten sukces powtórzyć również i teraz, choć gra bez dwóch podstawowych zawodniczek. Prawdziwy test przejdzie jednak w najbliższych dniach, do tej pory to była tylko przystawka.