Miłość nie jest potrzebna, wystarczy szacunek. Kiedy spotka się razem kilkunastu facetów, to trudno oczekiwać, że wszyscy przypadną sobie do gustu. Dlatego kapitan reprezentacji Polski Marcin Możdżonek pytany o relacje w drużynie mówi, że się „tolerują".
To może kibiców szokować, bo wizerunek kadry jest inny: mili, uśmiechnięci, otwarci na kibiców, zjednoczeni. Ale na dobrą sprawę trudno oczekiwać, żeby się czasem nie pokłócili, przecież spędzają ze sobą więcej czasu niż z rodzinami.
Możdżonek jest kapitanem, choć w zespole znajdzie się kilku starszych, bardziej doświadczonych zawodników. Ale podobno sprawdza się świetnie. To on decyduje, czy lepiej się wyspać godzinę dłużej przed odlotem i potem siedzieć w barze na lotnisku, czy zjeść porządnie w hotelu.
Koledzy mu ufają. Trzyma się trochę z boku, ma swój świat na drugim piętrze (211 cm wzrostu). Sprawia wrażenie niedostępnego, dziennikarze nieraz rezygnują z zadawania pytań, ale jemu to nie przeszkadza.
Umie postawić do pionu tych, którzy spóźnią się z rozliczeniami i przez nich pozostali kadrowicze nie dostają pieniędzy (wypłacane są wszystkim w jednym terminie – tzw. kadrowe, zwrot kosztów podróży itd.). Wtedy Możdżonek bierze telefon do ręki. Nie mówi dużo, w sam raz tyle, ile trzeba, żeby załatwić sprawę.