Z Portugalczykami siatkarze Raula Lozano zmierzą się w niedzielne popołudnie, a wcześniej czeka na nich najsłabsza drużyna turnieju – Indonezja. Po tym, co Polacy pokazali w meczu z Portoryko, nie ma powodu, by w sobotę drżeć o wynik.
Hector Soto, największa gwiazda Portorykańczyków, zapytany przed meczem o prognozy tylko się uśmiechnął i rzucił: „Wygramy!”. Carlos Cardona, argentyński trener drużyny z Karaibów, mówił o szansie, której nie wolno zmarnować, a Carlos Jose Beltran, prezes portorykańskiego związku siatkarskiego, zapowiadał, że będzie spokojny, bo to Polacy w tym meczu mają się denerwować. Po dwóch przegranych setach na jego twarzy był już tylko grymas. Historyczny awans na igrzyska ulatniał się z każdym atakiem polskich siatkarzy.
Raul Lozano nie ryzykował. Rozpoczął spotkanie z Pawłem Zagumnym, Michałem Winiarskim i Sebastianem Świderskim w roli przyjmujących, Danielem Plińskim, Łukaszem Kadziewiczem na środku bloku i Mariuszem Wlazłym w ataku. Wystawił sześciu wicemistrzów świata z Japonii. Tylko libero Piotra Gacka zastąpił tu Krzysztof Ignaczak. Mimo to pierwszy set był bardzo nerwowy. Piotr Gruszka powie później, że to było jak dwa mecze w jednym: – Musieliśmy najpierw wygrać ze sobą, a dopiero później pokonać Portorykańczyków.
Kiedy jednak rywale uciekli na trzy punkty (11:14), paniki nie było. Daniel Pliński pokazał, na czym polega skuteczny pojedynczy blok, i był remis 14:14. – Zagraliśmy fantastycznie blokiem. 18 udanych bloków w trzech setach nie zdarza się często – będzie podkreślał później Lozano. W decydującej fazie pierwszego seta mylił się nawet Soto, który za grę w Nowosybirsku pobiera 300 tysięcy euro za sezon, a błąd w ostatniej akcji popełnił leworęczny Jose Rivera. – To były decydujące piłki – powie nie tylko Soto, ale i Polacy. Drugi i trzeci set były już formalnością. Lozano pochwalił po meczu polski atak (tylko dwa błędy własne) i taktyczny serwis.
W trzeciej partii błysnął Kadziewicz. Najpierw dwukrotnie pokazał, do czego sprowadza się rola blokującego, a po chwili zaatakował tak, jak to robił podczas mistrzostw świata w Japonii, gdzie imponował szybką ręką. Po meczu jak zwykle miał własne zdanie. – Nie jesteśmy w wielkiej formie, ale wygraliśmy. Teraz myślimy już o Portugalii, która jest silniejsza od Portoryko – skomentował.