Nikt w tym meczu nie oczekiwał prezentu, ale Daniel Castellani, trener naszych siatkarzy, mówił przecież pewnym głosem, że liczy na dwa zwycięstwa w Tampere. Dwóch już nie będzie, bo w pierwszym spotkaniu górą byli gospodarze. Nadzieja w tym, że w drugim, sobotnim meczu Polacy przypomną sobie, jak wygrywali z Wenezuelą, i będą mieli więcej szczęścia, bo wczoraj nie zdobyli punktu.
Na razie młoda polska drużyna gra w kratkę. Jak serwis i przyjęcie są dobre, można się spodziewać walki do końca. Jeśli te newralgiczne elementy zawodzą, jest problem. Castellani nie ukrywa, że Liga Światowa to tylko przymiarka do najważniejszych występów – eliminacji do przyszłorocznych mistrzostw świata (Gdynia – 14 – 16 sierpnia) i mistrzostw Europy (Izmir – 3 – 14 września).
Pierwsze dwa sety w Tampere nie dawały nadziei na długie spotkanie. Finowie wygrali je pewnie – 25:21 i 25:18. W ich zespole świetnie spisywali się rozgrywający Mikko Esko i atakujący Resovii Mikko Oivanen (25 punktów). Polacy nie potrafili go powstrzymać.
Castellani zaczął ten mecz z Jakubem Jaroszem w ataku, Grzegorzem Łomaczem (rozegranie), Bartoszem Kurkiem i Michałem Ruciakiem (przyjęcie) oraz Krzysztofem Ignaczakiem (libero). Na środku bloku grali Marcin Możdżonek i Piotr Nowakowski. Argentyński trener Polaków dokonywał wielu zmian, za Kurka wchodził Zbigniew Bartman, a za Jarosza Marcel Gromadowski, ale na efekty trzeba było długo czekać.
Trzeci set na szczęście pokazał, że z Finami u nich w domu też można powalczyć o zwycięstwo. Łatwo nie było, bo gospodarze, choć przegrywali 8:14, wzięli się w garść i wyrównali (19:19), ale ostatnie piłki w tej partii należały do Polaków. Niestety, te najważniejsze, w czwartym secie, już do Finów, którzy wygrali 28:26 i cały mecz 3:1. Ostatni punkt zdobył asem serwisowym najlepszy w tym meczu Oivanen.