O tym, że Łukasza Żygadły nie zobaczymy już w reprezentacji dowodzonej przez Daniela Castellaniego, wiadomo było już w niedzielę.
Grający w Volley Trentino rozgrywający nie mógł się pogodzić z rolą trzeciego na tej pozycji (za Pawłem Zagumnym i Grzegorzem Łomaczem), więc w studiu telewizyjnym Polsatu dał wyraz swojej frustracji. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Następnego dnia stracił miejsce w drużynie i, znając Castellaniego, już do niej nie wróci, bez względu na okoliczności.
Argentyńczyk jest miły, często się uśmiecha, ale nie ma z nim żartów. To nie pierwsza stanowcza decyzja trenera w trakcie jego pracy z reprezentacją. Mógłby coś o tym powiedzieć środkowy Łukasz Kadziewicz, któremu Castellani już wcześniej podziękował za grę. Wtedy odbyło się to bez kamer i mediów, teraz o rozgłos zadbał sam Żygadło, któremu nie przeszkadza rola rezerwowego w Trentino, ale w reprezentacji Polski nie czuł się w niej najlepiej.
Dzisiejszy i piątkowy mecz z Niemcami zakończą tegoroczne występy naszych siatkarzy w Lidze Światowej. Do Cordoby na finał pojadą Kubańczycy, chyba że przegrają wysoko oba mecze w Argentynie, a Niemcy w katowickim Spodku dwukrotnie pokonają nasz zespół, nie tracąc punktu. Trzęsienia ziemi nikt jednak nie przewiduje, więc konfrontacja z drużyną prowadzoną przez Raula Lozano będzie mieć charakter honorowy.
Polacy chcą się zrewanżować za porażki w Stuttgarcie na inaugurację tegorocznej Ligi Światowej i zapracować na lepszą przyszłość. Straconych tam punktów nie udało się już później odrobić. Lozano, który cztery lata temu poprowadził polską reprezentację do srebrnego medalu mistrzostw świata w Japonii, znów triumfował. Tym razem z Niemcami, którzy robią postępy.