– Zabieram tych samych zawodników, którzy grali z Amerykanami w Łodzi. Jestem zadowolony z ich postawy – mówi Andrea Anastasi, włoski trener siatkarzy. Po meczach z USA (zwycięstwo i porażka) chwali Zbigniewa Bartmana, do tej pory nominalnego przyjmującego, który zagrał jako atakujący.
W najbliższą sobotę i niedzielę poprzeczka zostanie zawieszona wyżej. Brazylia to dziewięciokrotny zwycięzca LŚ, mistrz świata. Do drużyny wrócił 36-letni Gustavo uważany za najlepszego środkowego.
Polska bez względu na wyniki ma jako gospodarz zapewnione miejsce w finałowym turnieju w Gdańsku (6 – 10 lipca). Ale zasady Anastasiego są proste: – Chcemy wygrywać w każdym meczu, każdą piłkę.
– Z ocenami tej drużyny trzeba poczekać, ale już teraz widać jej waleczność – mówi były trener kadry Ireneusz Mazur. – Widać też, że siła ofensywna w dużej mierze zależy od dwóch zawodników: Bartosza Kurka i Zbigniewa Bartmana. Jeśli jeden z nich zostanie wyeliminowany, to zaczynają się schody.
Mecze z Brazylią, liderem rankingu FIVB, i rewanże z USA (17 i 18 czerwca) odpowiedzą na wiele pytań. Spotkania w San Juan z Portoryko (16. w rankingu, mecze 10 i 11 czerwca) też nie będą łatwe.