W najtrudniejszej sytuacji są Francuzi. W piątek wygrali dopiero pierwszy raz, ale na wyjeździe i to z prowadzącymi w ich grupie Włochami 3:1 (21:25, 32:30, 25:23, 25:22).
Poprzednie dwa mecze przegrali po zaciętej, wyrównanej walce z Kubą, która znów musi sobie radzić bez najlepszych zawodników. Coraz głośniej mówi się o powrocie Stephane'a Antigi, który oficjalnie zakończył reprezentacyjną karierę, ale zapewne nie odmówi, gdy go o to poproszą.
Włosi (rozgrywającym drużyny jest syn Ljubomira Travicy, Dragan, a pierwszym atakującym - syn Lecha Łaski, Michał) z nowym trenerem Mauro Berutto spisują się lepiej niż sądzono. Do piątku wygrali wszystkie mecze, w sobotę znów będą faworytem.
Nie można tego powiedzieć o Niemcach, którzy podejmują Bułgarię. Raul Lozano wciąż wierzy, że awans do finału jest możliwy, ale pokonanie Bułgarów, rozdrażnionych bolesnymi porażkami z Rosją, to trudna sztuka.
W podobnej sytuacji jest inny były trener reprezentacji Polski Daniel Castellani, który prowadzi teraz Finów. Serbowie doskonale pamiętają nieoczekiwaną porażkę na początku tych rozgrywek, więc chcą pokazać, że oni też potrafią zwyciężać na wyjeździe. Pierwszy mecz wygrali 3:2 (25:20, 23:25, 25:17, 34:36, 15:11). Jak będzie w drugim?