Gdy grają finaliści klubowych mistrzostw świata, to powinno być ciekawie. Skra dwukrotnie zajmowała w Katarze drugie miejsce, Jastrzębski Węgiel w tym roku powtórzył jej sukces i uległ dopiero mistrzom z Trentino.
Nic dziwnego, że w Jastrzębiu-Zdroju oczekiwano zaciętej walki i zwycięstwa drużyny Lorenza Bernardiego. Tym bardziej że w Skrze zabrakło Bartosza Kurka, którego wyeliminowała kontuzja pleców.
To poważny problem nie tylko dla Jacka Nawrockiego, trenera Skry, ale również dla Andrei Anastasiego, włoskiego szkoleniowca polskiej reprezentacji, która wkrótce wylatuje do Japonii na Puchar Świata. Kurek jest jej znaczącym ogniwem. Dziś w Łodzi siatkarz przejdzie badania.
Kibice Skry mimo to mają powody do zadowolenia. W pierwszych dwóch setach gospodarze nie istnieli, w trzecim przypomnieli sobie, co potrafią, i rozstrzygnęli go na swoją korzyść. Do tie-breaka nie byli jednak w stanie doprowadzić. Znakomicie grali Mariusz Wlazły, MVP tego spotkania, i Daniel Pliński. W takiej formie przydaliby się w Japonii, ale reprezentacja musi sobie radzić bez nich. Grający zamiast Kurka Serb Konstantin Cupković nie zawiódł, to solidny zawodnik.
Jacek Nawrocki nie ukrywał zadowolenia: – Zagraliśmy dobrze, wracamy na swoje tory – powiedział.