Reprezentacja Polski w piłce ręcznej rozpoczyna turniej jutro w Innsbrucku meczem z Niemcami. – Nie będzie czasu na poprawienie błędów, nie będzie czasu na pięć minut dekoncentracji. Gramy w grupie śmierci, z rywalami, którzy wykorzystają nasz najkrótszy moment zawahania – mówi „Rz” Wenta.
Od mistrzostw świata w 2007 roku styczeń w Polsce należy do piłkarzy ręcznych. Nasi zawodnicy wyjeżdżali wtedy do Niemiec jako chłopcy do bicia, wracali jako mężczyźni – ze srebrnym medalem. Po dwóch latach na mistrzostwach w Chorwacji zajęli trzecie miejsce, a cała Polska dowiedziała się, że 15 sekund to dużo czasu.
Teraz nadchodzi kolejny moment prawdy, zawodnicy powtarzają, że wdrapać się na szczyt jest dużo łatwiej, niż się na nim utrzymać. Dwa medale mistrzostw świata przerywane były siódmym miejscem na Euro w 2008 roku i piątym na igrzyskach w Pekinie. – Pora udowodnić swoją klasę w najtrudniejszym turnieju, mistrzostwach Europy – mówi Sławomir Szmal, nowy kapitan drużyny.
[srodtytul]Starzy znajomi[/srodtytul]
Wenta od początku pracy w Polsce szukał wojowników i przyznaje, że trafił na zdolne pokolenie. Od trzech lat skład drużyny praktycznie się jednak nie zmienia, nie pojawia się nikt młody albo zdolniejszy, od tych którzy zaczęli marsz polskiej reprezentacji w górę.