Krzysztof Lijewski: Mieliśmy nie przetrwać, teraz mamy piękne owoce

- FC Barcelona jest faworytem, ale to tylko jeden mecz. Czasami Goliat może przegrać z Dawidem - mówi drugi trener Barlinka Industrii Kielce Krzysztof Lijewski. Jego zespół w połowie czerwca zagra w turnieju Final Four Ligi Mistrzów.

Publikacja: 24.05.2023 17:36

Krzysztof Lijewski: Mieliśmy nie przetrwać, teraz mamy piękne owoce

Foto: PAP/Łukasz Gągulski

Kiedy wygraliście z Orlen Wisłą Płock decydujący mecz o mistrzostwo Polski, po końcowej syrenie podbiegł pan do żony...

Szukałem jej, bo bez wsparcia najbliższych rzadko się wygrywa. To znana prawda, że za sukcesem każdego mężczyzny stoi kobieta. Mam wspaniałą żonę i zawsze mogę na nią liczyć, a kiedy tylko może, jest na meczach. Była ona, przyjechali rodzice. Takie chwile są niezapomniane tym bardziej, że zdobyliśmy kolejne mistrzostwo. W tak dramatycznych okolicznościach sukces smakuje jeszcze lepiej.

Czytaj więcej

Mogli upaść, zagrają o finał Ligi Mistrzów. Barlinek Industria Kielce poznał rywala

Sam mecz był dramatyczny, podobnie jak cały sezon?

To, co przeżyliśmy, problemy ze sponsorami... Czytaliśmy w internecie, że drużyna została rozkupiona, zawodnicy znaleźli nowego pracodawcę, a tymczasem prawie wszyscy zostali. Uwierzyli w klub, projekt Bertusa Servaasa i jego obietnice. Dlatego w tych trudnych chwilach trzymaliśmy się razem. Mało tego: rodziny trzymały nas razem. Trener Tałant Dujszebajew powiedział bardzo ważne słowa. Wyjaśnił, że nie graliśmy dla siebie, tylko dla rodzin, żon, dzieci. Ten sukces bez nich nie mógłby się wydarzyć.

Żony nie mówiły: "Szukaj nowego klubu, gdzie płacą"?

Najłatwiej byłoby powiedzieć innym: "To wy macie problemy, ja mam propozycję i odchodzę". Każdy myślał pozytywnie oraz wierzył, że będzie dobrze. Czas leciał, termin wyznaczony na znalezienie sponsora minął, ale zacisnęliśmy zęby i teraz mamy tego piękne owoce.

Czytaj więcej

Królowie parkietu. Najbogatszy Polak zainwestował w kieleckich piłkarzy ręcznych

Pan zna Kielce, wie, że klub jest nie do złamania. Obcokrajowcy - raczej nie. Uspokajał ich pan i zapewniał, że Servaas sobie poradzi?

Staram się wspierać chłopaków słowem. Dużo w swoim sportowym życiu przeszedłem. Podobną sytuację miałem w Rhein-Neckar Loewen, gdzie też wycofał się główny sponsor. Wiedziałem, jak to smakuje. Zawsze służyłem radą i byłem otwarty na rozmowy, szczególnie z tymi młodymi, którzy są na początku swojej drogi. Mam nadzieję, że pomogłem. Po ostatnim meczu przyszedł do mnie Michał Olejniczak, klepnął po plecach i powiedział: "Dziękuję za wszystko". Trudno znaleźć odpowiednie słowa, żeby takie uczucia opisać.

Nie graliśmy dla siebie, tylko dla rodzin, żon, dzieci. Ten sukces bez nich nie mógłby się wydarzyć.

Sezon może się skończyć potrójną koroną. To realne?

W grudniu można było pomyśleć, że nie dotrwamy do czerwca. Jesteśmy tymczasem mistrzem Polski, za dwa tygodnie gramy w finale Pucharu Polski, a w drugiej połowie czeka nas wisienka na torcie, czyli Final Four Ligi Mistrzów. Wszystko jest otwarte, tam także mamy duże szanse.

Trudne rozmowy. Teraz będzie mógł pan opowiedzieć zawodnikom coś przyjemniejszego, czyli jak taki turniej wygląda?

To będzie chyba mój siódmy Final Four, więc wiem o nim wszystko. Pamiętajmy, że o udział w tym turnieju walczy walczy minimum osiem, dziewięć drużyn w Europie. My po raz kolejny jesteśmy w najlepszej "czwórce" i to już jest wielkim sukcesem. Przed rozpoczęciem rywalizacji każda drużyna ma 25 proc. szans na zwycięstwo, nie ma zdecydowanego faworyta. Ktoś może powiedzieć, że jest nim Barcelona, bo ma kilkanaście tytułów, a ostatnio obroniła puchar. Na papierze wyglądają najmocniej, ale to jest tylko jeden mecz i czasami Goliat może przegrać z Dawidem.

Kiedy wygraliście z Orlen Wisłą Płock decydujący mecz o mistrzostwo Polski, po końcowej syrenie podbiegł pan do żony...

Szukałem jej, bo bez wsparcia najbliższych rzadko się wygrywa. To znana prawda, że za sukcesem każdego mężczyzny stoi kobieta. Mam wspaniałą żonę i zawsze mogę na nią liczyć, a kiedy tylko może, jest na meczach. Była ona, przyjechali rodzice. Takie chwile są niezapomniane tym bardziej, że zdobyliśmy kolejne mistrzostwo. W tak dramatycznych okolicznościach sukces smakuje jeszcze lepiej.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka ręczna
Turniej Final4 troszkę bliżej. Industria Kielce pokonała Magdeburg sc
Piłka ręczna
Dlaczego Sławomir Szmal rusza po władzę w polskiej piłce ręcznej
Piłka ręczna
Industria Kielce przed Final Four Ligi Mistrzów. Teraz czas na marzenia
Piłka ręczna
Nowa impreza na mapie piłki ręcznej. ZPRP zorganizuje Superpuchar Polski
Piłka ręczna
Liga Mistrzów. Czy Industria Kielce i Wisła Płock wywalczą awans do Final Four?
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO