Rz: Za wami runda wstępna. Jeden mecz przegraliście, a dwa wygraliście. To dobry rezultat?
Karol Bielecki: Z żadnego z tych spotkań tak naprawdę nie możemy być zadowoleni. Z Chorwatami zagraliśmy dziwnie spięci, głupio traciliśmy piłki, a przeciwko Słowenii i Czechom bardzo łatwo trwoniliśmy przewagę z pierwszych minut. Na boisku była nerwowość, czyli coś, z czym wcześniej rzadko mieliśmy do czynienia. Popełniając takie błędy, w drugiej fazie, nie możemy liczyć na sukces. Z meczu na mecz powinno być lepiej, ale nie jest, bo ciągle zapominamy o tym, co ćwiczymy na treningach.
Zgodzi się pan, że zawodnicy rezerwowi nie dorównują poziomem tym z pierwszego składu?
Poziomem dorównują, tylko nie potrafią się wyluzować. Najlepiej było to widać w meczu z Czechami. Bogdan Wenta zrobił dwie, trzy zmiany i zamiast powiększać przewagę, na boisku zapanował chaos. Rywale zaczęli dominować. Wiem, że wszyscy moi koledzy potrafią grać, ale muszą odpowiednio podejść do meczów. Nie można się za bardzo stresować, trzeba tylko robić swoje.
Kiedy siedzi pan na ławce, nie szczędzi kolegom ostrych słów. To ma im pomóc?