Ile razy miała pani złamany nos, wybity palec, podbite oko?
Iwona Niedźwiedź: Nosa nigdy nie miałam złamanego. Podbite oko? To w piłce ręcznej codzienność. Mam bardzo wrażliwe oczy. Dwa razy miałam je tak uszkodzone, że zastanawiałam się nad grą w okularach. Raz ktoś mi włożył palec w oko, drugi raz zostałam uderzona piłką w okolice oka. Miałam uszkodzone 65 procent rogówki. Jeśli chodzi o palce, to kiedyś miałam tak zwichnięty kciuk, że potrzebny był drut łączący uszkodzone miejsca. Wybite palce, krwiaki, sińce. Nie uważamy tego w piłce ręcznej za kontuzje. Chleb powszedni. Ale jeśli ktoś jest dobrze wyszkolony technicznie, potrafi upadać, bronić się, to zazwyczaj kończy się tylko na siniakach i zadrapaniach.
Co ciągnie dziewczyny do piłki ręcznej?
Wydaje mi się, że większość z nas trafiła do szczypiorniaka z przypadku. Były zajęcia z WF, później wybrana grupa trafiała do klas sportowych, a następnie każda, która potrafiła pogodzić naukę ze sportem, decydowała się, żeby zrobić z tego sposób na życie. Mnie być może przyciągnęło to, że jako dziecko byłam „chłopczycą". Szpilki i sukienki w mojej garderobie pojawiły się bardzo późno.
Czy decydując się na piłkę ręczną, musiałyście zrezygnować z kobiecości?
Nie, ale faktycznie, ludzie, widząc nas w bezrękawniku czy podkoszulce, pytają od razu, jaką dyscyplinę uprawiamy. Wiele osób myśli, że skoro tak mocno rzucamy piłką, to naszemu facetowi też możemy zrobić krzywdę. Tak nie jest, jesteśmy z natury spokojne, delikatne i niekiedy wrażliwe.
Można się utrzymać z grania w piłkę ręczną w Polsce?
Miałam szczęście i wyjechałam grać do ligi duńskiej, jednej z najlepszych na świecie. Nie wiem, jak jest z dziewczynami grającymi w naszej lidze. Ale wszystkie staramy się coś robić poza piłką ręczną, bo granie za chwilę się skończy, a trzeba z czegoś żyć dalej. Na pewno zarobki nie są porównywalne z mężczyznami.
Jaka powinna być dobra piłkarka ręczna?
Odważna, waleczna, zadziorna. Musi przewidywać wiele sytuacji na boisku.