Po dziesięciu latach, transferze do Borussii Dortmund, a później do Bayernu Monachium, po wspólnych biznesach i projektach, Robert Lewandowski zakończył współpracę z Cezarym Kucharskim. Były reprezentant Polski prowadził sprawy Lewandowskiego od czasów Znicza Pruszków.
Kapitan reprezentacji Polski związał się z menedżerem z Izraela Pinim Zahavim (jako pierwszy poinformował o tym dziennikarz Polsatu Mateusz Borek). Ten 75-letni agent niegdyś był równie potężny jak dziś Jorge Mendes czy Mino Raiola – najgrubsze ryby na rynku. W 2003 roku sprowadził do Chelsea nowego właściciela – Romana Abramowicza. Ta transakcja wywróciła angielską piłkę do góry nogami.
Ostatnio Izraelczyk nie bawił się w drobne transfery. Z rozpędu zajmował się jeszcze sprawami Carlosa Teveza (wynegocjował mu bajeczny kontrakt w Chinach) i Javiera Mascherano, ale raczej podejmował się tylko zadań wyjątkowych.
Zeszłego lata to Zahavi był architektem innego historycznego transferu – wykupienia przez Paris Saint-Germain, a formalnie przez rząd Kataru, Neymara z Barcelony za 222 miliony euro. Czysto teoretycznie, bo przecież Brazylijczyk gra w Paryżu hobbystycznie, a umowę podpisaną ma z Katarem na promowanie mundialu w 2022 roku. Formalnie menedżerem Neymara jest jego ojciec, Zahavi tylko przeprowadził ten transfer – i zgarnął, jak się szacuje, 35 milionów euro prowizji.
Być może to nie tylko o Real, lecz także o PSG toczy się gra Lewandowskiego z Zahavim. Izraelczyk ma najlepsze układy w Paryżu. Wkrótce się przekonamy, czemu służyła zmiana menedżera. Kucharski był w styczniu na spotkaniu w siedzibie Realu Madryt, również w styczniu zgłosił się do niego Zahavi z propozycją pomocy (eufemistycznie rzecz ujmując) w podpisaniu umowy z PSG.