Przed meczem kibice AC Milan mogli liczyć, że powrót Zlatana Ibrahimovicia, który w 2011 r. poprowadził klub do tryumfu w Serie A, odmieni drużynę i podopieczni Stefano Pioliego znów zaczną wygrywać. Pierwsza połowa meczu z Sampdorią pokazała, że ich nadzieje były płonne - pisze Onet.
W pierwszej odsłonie meczu piłkarze z Mediolanu nie stworzyli żadnej dogodnej sytuacji bramkowej. Słabo spisywał się Krzysztof Piątek. To jego w 55. minucie zmienił Ibrahimović. Polski napastnik miał 14 kontaktów z piłką, pięć razy podał i oddał jeden strzał.
Witany wrzawą na trybunach Szwed, który w poniedziałek zameldował się na boisku Serie A po 2794 dniach przerwy, nie odmienił gry Milanu. W 63. minucie wygrał powietrzny pojedynek w polu karnym i strzelił na bramkę, ale Emil Audero nie dał się zaskoczyć. Po niespełna 10 minutach Rossoneri mieli kolejną szansę, jednak zamieszania w polu karnym nie zdołał wykorzystać Rafael Leao.
W końcówce żadnej z drużyn nie udało się skonstruować groźnej, zakończonej strzałem akcji.
W Sampdorii cały mecz rozegrali Bartosz Bereszyński i Karol Linetty.
Po 18. meczach Milan z 22 pkt. zajmuje jedenaste miejsce w tabeli. Sampdoria jest szesnasta (16 pkt.).
AC Milan - Sampdoria Genua 0:0