Gospodarze objęli prowadzenie już w 4. minucie spotkania, po błędzie Jasmina Buricia. Bramkarz Lecha nie złapał piłki, wstrzelonej z rzutu wolnego przez Petteriego Forsella, tylko odbił ją przed siebie, a z prezentu skwapliwie skorzystał Bozo Musa. Fiński pomocnik sam wpisał się na listę strzelców pół godziny później. Otrzymał podanie ok. 40 metrów od bramki Lecha, pociągnął z piłką około jedną czwartą tego dystansu, po czym posłał bombę niemal w samo okienko. Goście co prawda utrzymywali się przy piłce, ale nie stwarzali większego zagrożenia w polu karnym Łukasza Sapeli.