Polscy piłkarze są o krok od awansu do półfinałów Euro U-21, a zarazem do igrzysk olimpijskich. Reprezentacja Polski ostatni raz rywalizowała o medale olimpijskie aż 27 lat temu. W 1992 roku w Barcelonie wywalczyła srebro, przegrywając w ostatnich minutach finału z gospodarzem, Hiszpanią. I to właśnie w meczu z Hiszpanią rozstrzygnie się, czy zawodnicy Czesława Michniewicza pójdą w ślady tych wyselekcjonowanych przez Janusza Wójcika niemal trzy dekady temu.
Sztuka bronienia
Jeśli Włosi pokonają Belgów, to młodzi Polacy mogą nawet przegrać z Hiszpanami – byle tylko jedną bramką. Remis daje im bezwarunkowy awans do strefy medalowej i do Tokio 2020. A drużyna Michniewicza sprawia wrażenie takiej, która jeśli postanowi bezbramkowo zremisować, jest to w stanie osiągnąć z każdym.
Spotkanie z Włochami tylko potwierdza tę tezę. Polacy długimi momentami bronili się w dziewięciu w bezpośredniej okolicy bramki strzeżonej przez Kamila Grabarę. Z przodu zostawał tylko Dawid Kownacki, który w dodatku od pewnego momentu meczu z równym zaangażowaniem co grą zajmował się wybijaniem rywali z rytmu, kłótniami, przepychankami i prowokacjami. Został za to ukarany żółtą kartką, ale z całą pewnością Michniewicz nie miał o nią pretensji.
W ostatnim kwadransie Włosi mieli 75 proc. posiadania piłki, co jednak z tego, skoro w tym okresie nie byli w stanie oddać nawet jednego celnego strzału. W polu karnym Grabary i jego okolicach było tak ciasno, że nawet próby uderzeń z dystansu grzęzły w gąszczu nóg. Zresztą statystyka zablokowanych strzałów jest tym elementem, który doskonale obrazuje nastawienie reprezentacji do lat 21. Aż dziewięć prób Włochów zostało zatrzymanych w ten sposób – wślizgiem, przyjęciem zmierzającej w kierunku bramki piłki na ciało, wybiciem. Pokazuje to, z jakim zaangażowaniem grają młodzi Polacy. Włosi oddali w meczu 31 strzałów, biało-czerwoni odpowiedzieli zaledwie ośmioma. Co jednak z tego, skoro w uderzeniach celnych było tylko 5:3, a w najważniejszej w futbolu statystyce, goli, to Polacy byli górą?
Nietypowa ścieżka
Zawodnikom Michniewicza niestraszni okazali się już dziś wyceniani na 50–60 mln euro Włosi, dlaczego więc mieliby ugiąć się przed Hiszpanami? Szczególnie że jeszcze przed turniejem to właśnie gospodarze uchodzili za najmocniejszy zespół w naszej grupie.