Do meczu w Krakowie podopieczni Jacka Zielińskiego przystępowali z nienajlepszym bilansem - w pięciu pierwszych kolejkach zdobyli dwa punkty, stracili osiem bramek a zdobyli tylko jedną. W meczu z Cracovią słaba passa Arki nie została przerwana - podaje Onet.
Mecz rozpoczął się chaotycznie. Cracovia nie grała najlepiej, jednak w 30. minucie wyszła na prowadzenie. Po szybkim rozegraniu na prawej stronie piłka trafiła w pole karne gości. Rafael Lopes minął zwodem Michała Olczyka i bez problemu pokonał Pavelsa Steinborsa. Gospodarze podwyższyli tuż przed przerwą. Po faulu na Davidzie Jablonskym rzut karny wykorzystał Sergiu Hanca, dla którego było to czwarte trafienie w sezonie.
W drugiej połowie obraz gry nie zmienił się. Przeważali piłkarze Cracovii, którzy jednak przez długi czas nie potrafili stworzyć sobie dogodnej sytuacji bramkowej. Szanse mieli też goście. Najlepszą zmarnował Fabian Serrarens, który mając przed sobą tylko bramkarza gospodarzy nieczysto trafił w piłkę.
W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry Pelle van Amersfoort po dośrodkowaniu Cornela Rapy podwyższył na 3:0. Cztery minuty później Arka zdołała zmniejszyć rozmiary porażki - honorowego gola zdobył wprowadzony na boisko po przerwie Dawit Schirtladze.