Po wielu zwrotach akcji serial z polskim napastnikiem w roli głównej dobiega końca. Milik osiągnął porozumienie z Romą, choć jeszcze kilka dni temu i ta transakcja stała pod znakiem zapytania.
We wtorek „Gazzetta dello Sport” poinformowała, że Polak nie zgodził się na warunki proponowane przez klub z Rzymu (pięcioletni kontrakt i 5 mln euro rocznej pensji), a że był częścią większej układanki, zablokował przenosiny Edina Džeko z Romy do Juventusu oraz Mattii De Sciglio w drugą stronę.
„Corriere della Sera” zdążyła napisać, że odmowa transferu to zemsta Milika na prezesie Napoli Aurelio de Laurentiisie, który do spółki z trenerem Gennaro Gattuso odsunął go od składu, że Polak poczeka do końca kontraktu i w przyszłym roku odejdzie za darmo. Taki ruch przed mistrzostwami Europy byłby jednak bardzo ryzykowny. Ciężko przygotować się do turnieju, siedząc na ławce rezerwowych albo na trybunach.
Jeszcze w środę do Włoch poleciał agent zawodnika, wznowiono rozmowy i najpóźniej w piątek Milik ma złożyć podpis na umowie. Będzie kosztował około 18 mln euro, ale Napoli zagwarantowało sobie bonusy, m.in. dodatkowy milion za każde dziesięć strzelonych przez Milika goli.
Ostatni sezon Roma zakończyła na piątym miejscu i tak jak Napoli nie zakwalifikowała się do Ligi Mistrzów. Na razie pozyskała tylko dwóch piłkarzy: Pedro z Chelsea i wypożyczonego dotąd z Arsenalu Henricha Mchitarjana. W tej sytuacji rzucić wyzwanie Juventusowi będzie trudno.