Legia ma trzy punkty przewagi nad rywalem z Krakowa. – Jeśli wygra, dalsza część sezonu będzie się toczyć pod jej dyktando – zaznacza w rozmowie z „Rzeczpospolitą" były reprezentant Polski Andrzej Juskowiak.
Cracovia gra o wysoką stawkę i nie chodzi tylko o dogonienie lidera. Zwycięstwo byłoby sygnałem, że zdobycie przez klub pierwszego od 72 lat tytułu faktycznie jest możliwe. Stadion, na którym Pasy wywalczyły w 1948 r. swoje poprzednie, piąte, mistrzostwo, już nie istnieje. Jedynym żyjącym członkiem tamtej drużyny jest 97-letni Mieczysław Kolasa.
Trener Michał Probierz już w 2017 r. zapowiedział, że jego drużyna za trzy lata sięgnie po tytuł. Kiedy rok później deklarację powtórzył, a Cracovia zaczęła sezon od ośmiu meczów bez wygranej, po trybunach niosło się szydercze: „Trenerze, gdzie to mistrzostwo?". Właściciel klubu prof. Janusz Filipiak wytrzymał presję i Probierza nie zwolnił.
Drużyna wyszła na prostą, zakończyła rozgrywki na czwartym miejscu w tabeli, a trener mógł kontynuować „Projekt 2020". Przez 2,5 roku pracy w klubie wymienił niemal cały skład, doczekał się też funkcji wiceprezesa. Spłaca kredyt zaufania, dobiera piłkarzy do koncepcji, buduje drużynę autorską. A prof. Filipiak odbiera nagrodę za cierpliwość.
Cracovia Probierza to zespół pragmatyczny. – Mówi się, że nie gra najładniej, ale jest skuteczna. Trzeba to szanować – mówi Juskowiak. Kluczem do sukcesu jest szczelna defensywa, obrońcy nie popełniają błędów. Atak opiera się na grze skrzydłowych, którzy regularnie bombardują pole karne rywali dośrodkowaniami. Celem zespołu jest wynik, punktów za styl nikt w Krakowie nie szuka.