Obiekty są doskonale wyposażone, dostępne dla niepełnosprawnych, na trybunach jest wiele kobiet i dzieci, wokół stadionów można dobrze zjeść i się napić, nad bezpieczeństwem ludzi czuwa dobrze wyszkolona policja. Jednak kilka problemów organizacyjnych okazało się nie do rozwiązania.
Podstawowym jest sprawa rozdziału biletów, zwłaszcza na mecze Ghany. Aby uniknąć windowania cen przez koników, rozdziałem biletów miały się zająć poczty i banki. Skończyło się jednak na tym, że przed tymi placówkami od 4 rano ustawiały się kolejki, a po otwarciu biur o godz. 8 biletów nie było. Pracownicy poczt i banków sami je wykupywali i sprzedawali na wolnym rynku.
Na ćwierćfinałowy mecz Ghana – Nigeria bilety o cenie nominalnej 4 dol. szły po 70 dol. Odpowiedzialnego za rozdział biletów zwolniono ze stanowiska pod zarzutem sprzedawania ich nielegalnie. Podobny los spotkał osobę odpowiedzialną za akredytacje dziennikarskie. Te też można było kupić bez problemu.
Próbując ratować sytuację, przydział wejściówek dla dziennikarzy na mecze Ghany przyjęli szefowie Biura Prasowego Afrykańskiej Federacji Piłkarskiej (CAF).
Na mecze Ghany nie można się dostać, a inne rozgrywane są przy pustych trybunach. Ghańczycy są zawiedzeni brakiem zainteresowania meczami drużyn zagranicznych. Przed turniejem władze zapowiadały, że do Ghany zjedzie ponad milion kibiców. Zapewne licząc na finansową bonanzę, hotele podniosły ceny nawet pięciokrotnie. Jednak te oczekiwania kompletnie się nie sprawdziły.