Pod presją lepiej pracuję

Leo Beenhakker dla „Rz”. O tym, dlaczego mecz z Niemcami jest najważniejszy w jego karierze, o wojnie, jaką prowadzą media i trudnych decyzjach

Aktualizacja: 23.05.2008 05:55 Publikacja: 23.05.2008 05:54

Pod presją lepiej pracuję

Foto: Rzeczpospolita, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

RZ: Spełniło się pana marzenie – wreszcie ma pan do dyspozycji piłkarzy przez trzy tygodnie. Teraz kibice w Polsce oczekują cudu.

Leo Beenhakker: Miło jest mieć zawodników pod okiem, jednak nie można mówić, że przez trzy tygodnie będziemy ćwiczyć jako drużyna. Ciągle brakuje kilku kluczowych graczy, a ponieważ każdy przyjeżdża na zgrupowanie w innym stanie, przez pierwsze 10 dni muszę starać się wyrównać poziom. Podzieliłem drużynę na trzy grupy – tych, którzy grali w lidze niewiele, przemęczonych oraz tych, którzy tylko muszą podtrzymywać dyspozycję. Tym jednak też dałem odpocząć, nie trenują za dużo z piłką.

Jak wypadły badania wydolnościowe?

Zgodnie z przewidywaniami zawodnicy sumiennie wykonywali dodatkowe ćwiczenia zalecone przez Mike’a Lindemana. Postęp techniki i nowoczesne programy analizujące stan przygotowania piłkarzy sprawiają, że doskonale wiemy, kto czego potrzebuje. Musimy brać wszystko pod uwagę – trudno wymagać od Michała Żewłakowa czy Marcina Wasilewskiego świeżości, skoro w sobotę grali jeszcze mecze w swoich klubach, a później długo podróżowali.

Nie ma pan żalu do tych zawodników, którzy zdecydowali się przyjechać na zgrupowanie później od innych, a teraz przebywają w Polsce?

Nie mam żalu, bo to nie była ich decyzja, tylko moja. Uwierzcie mi, że w operacji „przygotowania do Euro” nie ma miejsca na improwizację. Z każdym zawodnikiem w ostatnich tygodniach rozmawiałem kilka razy. Tym, którzy grali jeszcze w ubiegły weekend, sam proponowałem kilka dni wolnego, chciałem, żeby oczyścili swoje umysły. Wasilewski i Żewłakow sami zrezygnowali z takiej możliwości, Jakub Błaszczykowski i Jacek Krzynówek przyjechali w czwartek, czyli dzień wcześniej, niż planowaliśmy. Niestety, nie mogłem już pójść na ustępstwa względem Tomasza Kuszczaka i Artura Boruca, którzy przyjadą do Niemiec niemal prosto po ostatnim meczu w klubie. Nie będą mieli zbyt wiele czasu na odpoczynek, jednak chciałem mieć w piątek wszystkich do dyspozycji. Jutro mam dla zawodników niespodziankę, nie będzie zajęć na boisku, wyjedziemy poza hotel. Zajęcia integrujące to jednak także trening.

Jak bardzo może pan poprawić grę drużyny przed 8 czerwca, kiedy w pierwszym meczu mistrzostw Europy zmierzymy się z Niemcami?

Nie wiem, gdzie jest sufit. Na przykład Radosław Majewski jest utalentowanym piłkarzem, ale nie potrafię stwierdzić, jak bardzo się rozwinie. Jeśli pozostanie na aktualnym poziomie, nie będzie gwiazdą. Jeżeli pokaże, że stać go na kilka kroków do przodu, które dzielą go od międzynarodowego futbolu – możemy mieć z niego dużo pociechy. Jutro zawsze musi być lepsze od wczoraj. To prawda, że mam w głowie nazwiska nie tylko 23 zawodników, którzy pojadą na Euro, ale także podstawową jedenastkę na Niemcy. W Donaueschingen czuję się jednak fantastycznie dlatego, że zaczynają pojawiać się wątpliwości. Czekają mnie trudne decyzje, bo wszyscy ciężko pracują, by mnie do siebie przekonać.

Drużyna zaakceptowała Rogera?

Nie spodziewałem się, że naturalizowany Brazylijczyk tak szybko stanie się członkiem naszej grupy, już od pierwszego dnia. Cieszę się, że wszystko przebiegło bez najmniejszego zgrzytu.

Pan może już nie czuje presji przed kolejnym wielkim turniejem, ale niektórzy zawodnicy – na pewno. Poradzą sobie?

Może to być dla nich trudne, ale nie byłoby ich w tej drużynie, gdyby nie pokazali mi, że są w stanie udźwignąć odpowiedzialność. Ja presję lubię – im jest większa, tym lepiej pracuję. Mimo 43 lat pracy mecz z Niemcami uważam za najważniejszy w karierze. Bo ja pod tym względem nie różnię się od zawodników – jestem tak dobry, jak mój ostatni mecz. Nie denerwuje mnie też brudna gra i budowanie niezdrowej atmosfery, jakie zaczęły niemieckie media. W ogóle mnie to nie obchodzi.

Czyli nie powiedział pan niemieckiej prasie o tym, że Polacy powinni być wdzięczni Niemcom za obalenie muru berlińskiego, a drużyna Joachima Loewa nie ma „genu zwycięstwa”?

Nawet nie znam znaczenia słowa „gen” w sporcie. Co to niby ma być? Początkowo myślałem, że wywiad dla „Sport Bildu” źle przetłumaczyli polscy dziennikarze, ale kilka dni temu zobaczyłem oryginał i zapewniam, że nie ma w nim żadnego słowa, które powiedziałem. Dziwię się, bo odbyłem z dziennikarzem tej gazety bardzo ciekawą rozmowę, tylko o futbolu. Teraz czekam, aż pojawi się na jakimś naszym meczu, by powiedzieć mu, co o nim myślę. Takie zachowanie niemieckich mediów mnie jednak nie dziwi, bo to samo robili w 1974 roku, kiedy z ich reprezentacją grała Holandia.

Piłkarze Niemiec rozpoczęli zgrupowanie na Majorce w towarzystwie rodzin, pan tymczasem odciął swoich zawodników od świata. Metoda Beenhakkera jest lepsza?

Nie wiem, czy lepsza, ale inna. Tak samo jak moja sytuacja w porównaniu z tą, w jakiej jest Loew czy Slaven Bilić. Ich piłkarze co tydzień grają po 90 minut w świetnych klubach mocnych lig. Ja nie mam takiego komfortu, dlatego podczas zgrupowania stoją przede mną zupełnie inne zadania. A co do Niemców... Dla mnie od zawsze zaliczają się do najlepszej piątki świata, są świetni, potrafią poświęcić własne ambicje dla drużyny. Na Euro będą groźni dla wszystkich, ale też wszyscy będą groźni dla nich.

Rozmawiał w Donaueschingen Michał Kołodziejczyk

RZ: Spełniło się pana marzenie – wreszcie ma pan do dyspozycji piłkarzy przez trzy tygodnie. Teraz kibice w Polsce oczekują cudu.

Leo Beenhakker: Miło jest mieć zawodników pod okiem, jednak nie można mówić, że przez trzy tygodnie będziemy ćwiczyć jako drużyna. Ciągle brakuje kilku kluczowych graczy, a ponieważ każdy przyjeżdża na zgrupowanie w innym stanie, przez pierwsze 10 dni muszę starać się wyrównać poziom. Podzieliłem drużynę na trzy grupy – tych, którzy grali w lidze niewiele, przemęczonych oraz tych, którzy tylko muszą podtrzymywać dyspozycję. Tym jednak też dałem odpocząć, nie trenują za dużo z piłką.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Piłka nożna
Kupmy sobie klub. Gwiazdy futbolu inwestują
Piłka nożna
Marcin Robak wznawia karierę. Teraz będzie grał w futsal
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Zlatan Ibrahimović krytykuje Szymona Marciniaka
Piłka nożna
Barcelona liderem w Hiszpanii. Robert Lewandowski ma już więcej goli niż w całym ubiegłym sezonie
Piłka nożna
"Faraon Manchesteru”. Czy Omar Marmoush uratuje City?