[b]Rz: Jeszcze niedawno bał się pan odezwać na treningu, a teraz jest pan największym skarbem reprezentacji i wszyscy na pana chuchają i dmuchają. Dobrze panu być w centrum uwagi?[/b]
Jakub Błaszczykowski: To naturalne, że gdy ktoś wchodzi do drużyny, to jest onieśmielony, ale ja akurat wszystkie etapy wtajemniczenia przeszedłem w ekspresowym tempie. Nawet nie miałem czasu się z tym oswoić. W dwa lata zrobiłem skok z czwartej ligi do reprezentacji Polski. Miałem tylko 20 lat, kiedy dostałem od losu wielką szansę. Przychodzi powołanie do kadry i jest albo – albo. Jak się nie sprawdzisz, to na następne powołanie czekasz kilka lat.
[b]Szybko stał się pan gwiazdą Bundesligi. Mało mamy ostatnio takich karier.[/b]
Nie lubię słowa „gwiazda”. Onieśmiela mnie, omijam je szerokim łukiem. Taki sam dziś ze mnie Kuba, jakim byłem w czwartej lidze. Z trenerem Jürgenem Kloppem znalazłem wspólny język, czuję, że się rozwijam. Ludzie we mnie wierzą, gram co tydzień na pełnych stadionach. Nabrałem doświadczenia i pewności siebie.
[b]Wystarczy jej na Czechów?[/b]