Błaszczykowski uderzeniem z rzutu wolnego oszukał holenderskiego bramkarza Lecha Micky'ego van der Harta, a później pobiegł w kierunku ławki i wyściskał Kazimierza Kmiecika, superstrzelca Białej Gwiazdy sprzed lat. Nawet nie spojrzał na trenera Petera Hyballę, co wygląda na wotum nieufności dla Niemca ze strony jednego ze współwłaścicieli klubu.
Trafienie Błaszczykowskiego sukcesu jego zespołowi jednak nie dało, gdyż Wiślacy nie oddali więcej celnych strzałów, przegrali 1:2 i przedłużyli serię meczów bez zwycięstwa do siedmiu.
Stal Mielec tydzień temu zbliżyła się do utrzymania dzięki dwóm bramkom zdobytym po wrzutach z autu. Teraz w ten sam sposób Warta Poznań strzeliła gola Śląskowi Wrocław, ale później Hiszpan Erik Exposito popisał się dwoma golami i asystą, dzięki czemu Śląsk wciąż ma szanse na awans do eliminacji europejskich pucharów.
Dziś ważny mecz dla klasyfikacji w czołówce tabeli: Raków Częstochowa - Piast Gliwice. Podopieczni Waldemara Fornalika mają tyle samo punktów co Lechia Gdańsk i Śląsk. Rywale tydzień temu zdobyli Puchar Polski, wciąż mają jednak o co grać, bo drugi zespół w tabeli zarobi o ponad 3 mln zł więcej niż trzeci.
Ostatnią kolejkę za tydzień na stadionach zobaczą już kibice. Na trybunach zasiądzie jednak nie więcej niż 25 procent publiczności. Ostatni raz piłkarze słyszeli doping jesienią ubiegłego roku. Bez wątpienia za nim tęsknią.