Ramos przedstawił swoim żołnierzom jasno określony plan: „wyeliminować Messiego”. Polowanie na Argentyńczyka było stałym punktem widowiska. Messi często leżał na ziemi, wstawał poobijany, z grymasem bólu na twarzy, ale i z coraz większą chęcią udowodnienia, kto jest najlepszym piłkarzem świata. Alfredo di Stefano już o tym wie. – On nie tylko tworzy sytuacje, ale także je wykorzystuje – zauważa legendarny zawodnik i honorowy prezydent Realu, który przyznał, że chciałby zobaczyć Messiego w koszulce swojego dawnego klubu.
Di Stefano nie miał jednak powodów do wstydu, bo Real zamierzał pokazać, że wiadomości o jego śmierci są mocno przesadzone. Gdyby Victor Valdes nie obronił strzału z woleja Wesleya Sneijdera, a Royston Drenthe chwilę później zachował więcej zimnej krwi, spotkanie mogło się potoczyć zupełnie inaczej.
Styl gry Barcelony w tym sezonie trafnie oddaje napis zaprezentowany przez kibiców przed meczem: „W jedności siła”.
– Czasem musisz pracować dla drużyny, a nie dla siebie – mówi Henry. Siedem minut przed końcem Xavi dośrodkował z rzutu rożnego, Carles Puyol wyskoczył najwyżej i podał piłkę głową do Eto’o. Kameruńczyk był tak zaskoczony tym zagraniem, że ledwo kopnął piłkę obok leżącego Casillasa. Upewnił się jeszcze, czy przekroczyła linię bramkową, a za moment pobiegł świętować swojego pierwszego gola strzelonego Casillasowi od 2005 roku. Real musiał postawić wszystko na jedną kartę, teraz to mistrzom Hiszpanii zaczęło się spieszyć. W doliczonym czasie gry lukę w obronie przeciwników wykorzystał Henry. Francuz zauważył wychodzącego sam na sam z bramkarzem Messiego, Argentyńczyk przerzucił piłkę nad Casillasem i było po meczu. Próbujący jeszcze interweniować Fabio Cannavaro zderzył się ze słupkiem i niewykluczone, że dołączy do i tak już długiej listy kontuzjowanych graczy Realu. Już w pierwszej połowie boisko musiał opuścić Wesley Sneijder. Zastąpił go 20-letni Miguel Palanca, dla którego był to udany debiut.
– Nie możemy rzucać ręcznika. Musimy walczyć dalej – twierdzi Raul. „Barca ma już twarz mistrza” – pisze Alfredo Relano, publicysta dziennika „As”. Choć rozgrywki ligowe w Hiszpanii nie dotarły jeszcze nawet do półmetka, nie widać godnych konkurentów, którzy byliby w stanie zatrzymać tak sprawnie funkcjonujący barceloński mechanizm. „Mają najlepszą drużynę, to byłoby coś niewytłumaczalnego, gdyby nie sięgnęli po tytuł” – dodaje Relano. Chwali też Ramosa za to, że uporządkował grę Realu. Zdaniem „Marki” Barcelona to też główny kandydat do wygrania Ligi Mistrzów.
– 12 punktów przewagi nad Realem jest oczywiście wspaniałym uczuciem, ale nie rywalizujemy przecież tylko z nimi. Villarreal, Valencia i Sevilla są równie groźne – przypomina Guardiola. Jego zawodnicy wygrali 12 z 15 meczów, przegrali tylko raz – na inaugurację z Numancią 0: 1. Jeśli nie przytrafi im się nagle jakiś kataklizm, w maju będą odbierać gratulacje na Santiago Bernabeu od piłkarzy Realu. Dla kibica Barcelony: bezcenne.