[b]Rz: Udinese to chyba pana przeznaczenie: grał pan przeciw niemu z Widzewem, potem z Legią. Cieszy się pan na kolejne starcie?[/b]
[b]Franciszek Smuda:[/b] Ani się nie cieszę, ani nie smucę. Na czwartkowym opłatku w klubie powiedziałem naszemu dyrektorowi Markowi Pogorzelczykowi, że jest mi obojętne, z kim zagramy. Jak będzie rywal z Niemiec, to dobrze, bo mam sentyment, ale z Włoch też może być. Im rywal mocniejszy, tym lepiej dla nas. Bo na takim tle przekonamy się, czy blisko nam już do tej Europy, czy jeszcze daleko. A Udinese jest bardzo mocne.
[b]Dla Widzewa i Legii było zbyt mocne...[/b]
Śmiesznie wyszło, bo dzień przed losowaniem zadzwonił do mnie stary znajomy z Udine, który działał kiedyś przy klubie i chyba dalej działa. Powiedział: – Dobrze by było, jakby pan znowu do nas przyjechał. No to przyjeżdżam, trzeci raz. Gdy prowadziłem Widzew i Legię, Udinese też miało bardzo silne zespoły, ale nie poszło im z nami łatwo. Zwłaszcza z Legią. Wygrali z nami 1:0 i zremisowali 1:1, ale ile my mieliśmy szans... Cztery stuprocentowe, piłka się toczyła po linii bramkowej, a nie chciała wpaść.
[b]Dzisiejsze Udinese jest mocniejsze od tego, z którym pan się mierzył?[/b]