Przegląd kandydatów do mistrzostwa rozpoczął się w kiepskim stylu. Derby Warszawy, chociaż były spotkaniem drugiej z trzecią drużyną w tabeli, były nudne, a piłkarze pokazali tylko, że do walki o tytuł jeszcze nie dorośli.
– Dla nas ten mecz oznacza utratę dwóch punktów. Byliśmy zdecydowanie lepsi od Legii, ale rywalom sprzyjało szczęście. Dwa razy wybijali piłkę z linii bramkowej – mówił po ostatnim gwizdku nowy zawodnik Polonii Łukasz Trałka.
Polonia rzeczywiście przeważała, bo piłkarze Jacka Zielińskiego szybko zorientowali się, że goście nie są w stanie wymienić kilku celnych podań w drugiej linii i dziwnie boją się zaatakować. Akcji gospodarzy nie było jednak komu wykończyć. Obie warszawskie drużyny największe braki mają właśnie w linii ataku.
– Graliśmy zupełnie co innego, niż wcześniej sobie założyliśmy. Nie wiemy, co się stało, zaskoczyła nas nasza słaba dyspozycja – tłumaczył Maciej Iwański.
Remis po nudnym meczu dał jednak Legii pierwsze miejsce w tabeli – przynajmniej do niedzieli, kiedy Lech Poznań zagra z Bełchatowem.