[b]Rz: Pański poprzednik na stanowisku prezesa Michał Listkiewicz stwierdził, że taką opozycję, jaką pan ma po roku, on miał po ośmiu latach. Powiedział to z zatroskaniem.[/b]
[b]Grzegorz Lato:[/b] Trudno z tym dyskutować. Rozumiem intencje Michała, ale w czasach, kiedy on stał na czele związku, sytuacja była inna. Zarząd liczył 35 osób i byli w nim wszyscy prezesi związków okręgowych. Każdy mógł się wygadać, a kiedy przychodziło do głosowania w jakiejś sprawie, wszyscy zgodnie podnosili ręce, bo wcześniej ustalili to między sobą. Dziś w zarządzie jest tylko 17 osób, bez żadnego klucza. Niewielu prezesów okręgów, kilku klubowych, prawnik, trener. Nie ma jedności interesów, ścierają się poglądy, dlatego nie ma mowy o jednomyślności. To normalne. Taka jest cecha demokracji.
[b]Cecha czy cena?[/b]
Jedno i drugie, ale raczej cecha, bo trudno mówić o cenie, jeśli nie ma kosztów. Inaczej wygląda sytuacja na zjeździe. Wiadomo, że na sali znajdują się przedstawiciele okręgów, klubów, każdy ma inny interes, więc musi dochodzić do spięć.
[b]Tyle że te spięcia nie wynikają z różnicy poglądów na temat przyszłości futbolu, tylko sposobu sprawowania przez pana władzy. Jeśli głównym pańskim adwersarzem staje się człowiek, który pomógł panu zwyciężyć w ubiegłorocznych wyborach, to znaczy, że któryś z panów się zmienił. [/b]