– Niech tylko któryś z was się dotknie Interu, to przysięgam, wydziedziczę – powtarzała swoim synom Emilia Moratti, a Massimo słuchał matki i kiwał głową. Ale zrobił po swojemu.
Od 15 lat topi w Interze cały wolny czas i zbudowany na ropie naftowej rodzinny majątek. Dokładnie tak jak kiedyś jego ojciec Angelo, za którego pieniądze Inter dwa razy sięgał w latach 60. po Puchar Europy.
Moratti junior wydał na piłkarzy więcej niż Roman Abramowicz, zmieniał trenerów jak Jesus Gil, szukał szczęścia z wielkimi gwiazdami: Ronaldo, Zlatanem Ibrahimoviciem, można by długo wymieniać. Zdobywał Puchary UEFA, mistrzostwa Włoch, ale szczęście znalazł dopiero teraz. Po 45 latach puchar może znów należeć do Morattich.
[srodtytul]Na kosmodromie[/srodtytul]
W piątek, gdy piłkarze Interu rozgrzewali się przed treningiem w Valdebebas – ośrodku Realu malowniczym jak kosmodrom Bajkonur – prezes podszedł do Jose Mourinho, wyściskał go, a potem zrzucił marynarkę i zza linii bocznej przyglądał się, jak ćwiczą jego miliony.